Czy warto skorzystać z programu profilaktycznego 40+
lek. med. Anna Kalinowska
Jak pandemia wpłynęła na nasze zdrowie i czy warto skorzystać z programu profilaktycznego 40 plus – to temat ostatniej audycji z cyklu „Pytanie do specjalisty”. Gościem prof. Jana Kochanowicza była lek. med. Anna Kalinowska, specjalista medycyny rodzinnej z poradni Uniwersyteckiego Lekarza Rodzinnego przy Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku.
Posłuchaj tego programu
Cykl audycji “Pytanie do specjalisty” powstał dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego w ramach zadań publicznych w sferze ochrony i promocji zdrowia na realizację w 2021 roku.
Teleporady, czyli przeniesienie porad lekarskich do świata wirtualnego, budzą wiele emocji, spotkały się nawet z ostrym stanowiskiem ministra zdrowia. Jak to wygląda w przypadku Uniwersyteckiego Lekarza Rodzinnego przy USK w Białymstoku? Czy też działacie w e-przestrzeni?
Nasza poradnia nie była i nie jest zamknięta dla pacjentów. Nasi pacjenci przychodzą do nas bardzo często, wiedzą, że mogą się spotkać z lekarzem, mogą zostać zbadani. Nawet było zdziwienie wśród pacjentów, których szczepiliśmy, że u nas można normalnie dostać się do lekarza rodzinnego. I często rezygnowali ze swoich poradni, by się do nas przepisać. Bo ten osobisty kontakt z pacjentem jednak musi być.
Jacy pacjenci mogą zapisać się do poradni rodzinnej przy Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku?
Każdy może się zapisać, od noworodka do podeszłego wieku. To jest poradnia rodzinna. Można korzystać z e-porad, a jeśli ktoś chce przyjść, nie ma problemu. Lekarz zbada, porozmawia. Wiemy, że pacjenci czują się wtedy bezpieczniej, sama wizyta w poradni ich uspokaja i przez to są zdrowsi.
Czy problemy zdrowotne pacjentów poradni ULR zmieniły się z powodu koronawirusa?
Zmieniły się. Jest duże nasilenie depresji zwłaszcza u osób starszych. A u dzieci, niestety, widzimy otyłość. Teraz będziemy nad tym pracować. Jeżeli chodzi o pacjentów, którzy mieli utrudniony dostęp do swoich lekarzy rodzinnych, to tutaj pojawiły się otyłość, nadciśnienie, co spowodowały złe nawyki żywieniowe, zły tryb życia, bo część osób pracowało z domu i to są skutki.
Skąd wzięła się ta depresja u starszych osób?
Takie osoby bały się podczas pandemii wyjść z domu, ale i rodzina nie pozwalała na to ze względów bezpieczeństwa. Dopóki nie było szczepień, to powodowało zamknięcie i izolację tych osób. Takie osoby często spędzały święta same. To nasilało uczucie niepokoju, lęków. Bardzo dużo leków antydepresyjnych przepisywaliśmy takim osobom. Teraz, gdy już się trochę otworzyło, jest nieco lepiej.
A nadwaga i otyłość u młodych ludzi, to też efekt zamknięcia i złego trybu życia?
Tak i złych nawyków żywieniowych. Jak dziecko chodzi do szkoły, nie ma tam stałego dostępu do lodówki, jak w domu. Ma więcej ruchu. To nie tylko zajęcia z WF-u. Nawet samo wyjście do szkoły to już ruch. A gdy dziecko siedzi w domu, wiadomo, że głównie przed komputerem. Nie zawsze chce czy może wychodzić na podwórko, bywa że nie ma z kim się bawić. I na bilansach widzimy, że nadwaga staje się u dzieci powszechna.
Co można takim młodym osobom zalecić? A także ich rodzicom i dziadkom? Czy to powinna być jakaś dieta?
Ja nie uznaję słowa dieta. Ona kojarzy się pacjentom z czymś co wezmą i zaraz będzie wszystko dobrze. Ani długotrwała ani nagła dieta nie jest dobra. Uczę moich pacjentów zdrowych nawyków żywieniowych. Nie jest to tak, że od jutra nie jem już nic niezdrowego. Bo organizm tez takiego szoku nie lubi i taki młody człowiek zaraz się zniechęci. Więc mówię: odstaw chipsy, słodkie napoje, ale stopniowo, pomału. To staje się rutyną i przestaje im to przeszkadzać. Nie kilka rzeczy naraz, tylko stopniowo. I tak pomału, drobnymi krokami uczymy właściwej diety. W naszej poradni są dwie dietetyczki: ja i koleżanka skończyłyśmy dietetykę kliniczną. Pomagamy, edukujemy, robimy zajęcia edukacyjne. I tu trzeba zacząć od rodziców.
Nadwaga i otyłość chyba często są rodzinne? Widzimy nieraz całą taką korpulentną rodzinę.
Tak, zdarza się, że rodzice mówią: a bo ja taki byłem, on wyrośnie. Nie zdają sobie sprawy, że dziecko z nadwagą jest dyskryminowane w szkole. Ono się wstydzi iść na basen, przebrać w szatni. Bo widzi, że odstaje trochę od rówieśników. Boi się, że ktoś źle popatrzy, powie „grubas”. To rodzi problem psychiczny u dzieci, z którym trudno sobie poradzić. Dlatego trzeba uświadomić rodziców, żeby nie czekali aż dziecko „wyrośnie”, ale zaczęli stosować zasady zdrowego trybu życia, które dziecko potem wyniesie z domu.
Zachęcenie do wspólnych spacerów z rodzicami czy dziadkami ma w przypadku młodzieży sens?
Zawsze warto spędzić czas z rodziną, nawet wspólne gotowanie, jedzenie z dziećmi. Zdrowe nawyki wynoszą potem z domu. Młodzież goni, biegnie, nie ma czasu. A życie przemija i może warto to docenić, pójść na spacer z babcią, dziadkiem. I babcia się wtedy rozrusza i wnuczek zwolni.
Wspólne gotowanie, ale najlepiej według przepisów, które pozwolą uniknąć błędów dietetycznych?
Nie oszukujmy się, wiadomo, jaka jest polska kuchnia, nie nauczymy się nagle jeść owoców morza czy samych sałatek. Tylko może mniej tłusto, mniejsze porcje. Niedawno ok. 40-letni pacjent pytał mnie, jak ma schudnąć, skoro żona dobrze gotuje. Wystarczy zamiast dwóch łyżek ziemniaków – zjeść jedną, jeden kotlet zamiast dwóch. Lepiej mieć uczucie niedojedzenia niż przesytu.
Jakie jeszcze problemy zdrowotne pojawiły się w dobie pandemii?
Pandemia narzuciła pewne ograniczenia, był zakaz wychodzenia z domu, teleporady i pacjenci nie korzystali z pełni usług naszej poradni. Badania były rzadziej wykonywane. A choroby postępują, jak np. hipercholesterolemia. Bywa, że można było ją wcześniej uregulować dietą, a teraz potrzebne są już leki.
Cholesterol jeden z istotnych czynników miażdżycy, która może skończyć się zawałem mięśnia sercowego, udarem mózgu, niedokrwieniem kończyn i wieloma ograniczeniami w przyszłości. To nie jest tak, że ten poziom cholesterolu tu i teraz nas ogranicza, to są skutki, które mogą pojawić się za kilka, kilkanaście lat.
Tak, ale można temu zapobiec, to spowolnić. Aby tak się stało, trzeba się badać.
Ten brak diagnostyki został też dostrzeżony przez władze, ministerstwo zdrowia. Wprowadzono program 40 plus. Co to za program? Jakie są jego założenia i czy warto z niego skorzystać?
Warto. To jest program dla osób, które ukończyły 40 rok życia. Polega na tym, że na podstawie wybranych badan laboratoryjnych robimy bilans zdrowia pacjenta. Ten bilans pokazuje nam, czy pacjent ma jakieś czynniki ryzyka rozwoju chorób, czy nie. Według danych, za 43 proc. zgonów w Polsce odpowiadają choroby układu krążenia, za 25 proc. – choroby nowotworowe. Ten program jest skierowany po to, by wyłapać te czynniki ryzyka chorób układu krążenia. Zapisy do programu odbywają się przez Internetowe Konto Pacjenta lub telefonicznie, przez Domową Opiekę Medyczną, pod numerem 790544988. Trzeba wypełnić krótką ankietę, która nie zajmuje dużo czasu. Są pytania o wzrost, wagę, ogólny stan zdrowia aktualny. Jest tez pytanie o palenie papierosów. Po wypełnieniu ankiety w ciągu ok. 5 dni otrzymujemy e-skierowanie na badania. Z takim skierowaniem i dowodem osobistym można udać się do każdego punktu, który realizuje program 40 plus. Oczywiście zapraszamy do nas, do poradni Uniwersyteckiego Lekarza Rodzinnego.
Na jakie badania może liczyć pacjent w ramach programu?
Badania dzielą się na trzy grupy. Pakiet dla kobiet to morfologia, stężenie cholesterolu całkowitego albo kontrolny profil lipidowy, stężenie glukozy, ocena funkcji wątroby (AlAT, AspAT, GGTP – enzymy wątrobowe), kreatynina, badanie ogólne moczu, kwas moczowy i badanie na krew utajoną w kale. W przypadku mężczyzn te badania są jeszcze rozszerzone o diagnostykę w kierunku raka gruczołu prostaty czyli PSA. Pakiet wspólny dla kobiet i mężczyzn to pomiar ciśnienia tętniczego, pomiar masy ciała, wzrostu, obwodu w pasie oraz obliczenie wskaźnika masy ciała BMI, a także ocena miarowości rytmu serca. Trzeba pamiętać, że nie wszystkie badania u każdego pacjenta będą wykonywane. Wszystko zależy od tego, co wyniknie z odpowiedzi na pytania w ankiecie. System wygeneruje wtedy określone badania. Dlatego warto dobrze wypełnić ankietę.
Co te badania mają na celu wykryć?
Morfologia krwi wykrywa np. niedokrwistość. Z kolei profil lipidowy składa się z pomiaru cholesterolu całkowitego, HDL, LDL i trójglicerydów. On nam wskazuje na zwiększone ryzyko u pacjenta. Pomiar poziomu glukozy to diagnostyka w kierunku cukrzycy. Nieprawidłowa glikemia na czczo może świadczyć o stanie przedcukrzycowym.
Enzymy wątrobowe mogą mówić o nieprawidłowej funkcji wątroby, co jest związane np. z uszkodzeniem po lekach albo tym, że tworzy się jakiś proces, który zaburza jej funkcję. To wskaźnik przesiewowy, gdy są nieprawidłowe wyniki, by w następnym etapie zrobić usg.
Poziom kreatyniny mówi nam o pracy funkcji nerek, czy prawidłowo filtruje krew, czy jesteśmy prawidłowo nawodnieni, czy nie ma tam żadnych zastojów, co jest niepokojące, bo powstają z tego obrzęki. Badanie ogólne moczu pokazuje czy nie ma zakażenia, krwinek w moczu, które świadczą że coś dzieje z nerkami.
Badanie gruczołu krokowego ma na celu kontrolę pod kątem profilaktyki nowotworowej. Badanie kału na krew utajoną jest robione w kierunku wykrycia nowotworów jelita grubego. Pacjenci często, zwłaszcza mężczyźni nie podają w trakcie wywiadu czy jest krew w kale, kobiety bardziej zwracają na to uwagę.
A poziom kwasu moczowego?
To badanie wykonujemy u naszych pacjentów z palca. Bardzo wielu pacjentów ma podwyższony kwas moczowy i o tym nie wie. Kwas moczowy związany jest z nieprawidłową dietą. I stąd nasza edukacja zdrowotna i dietetyczna. Często samą dietą udaje się zbić kwas moczowy. Kryształki kwasu moczowego gromadzą się w stawach i powodują ból stawów. I pacjent mówi: a bo ja mam zwyrodnienie, a się przeciążyłem, a to często wina kwasu moczowego.
Jak można obniżyć ten kwas dietą?
Poziom kwasu moczowego jest wrażliwy na to, co jemy. Mamy program edukacyjny dla pacjentów z dną moczanową. Pacjent nie wiąże zwykle objawów z dietą i podwyższonym kwasem. Często przypadkiem wychodzi ten wysoki poziom. Jak go zbijemy do normy, to okazuje się, że i bóle stawów mijają.
Jakie jeszcze badania są w pakiecie?
Jest też pomiar ciśnienia tętniczego, ocenę miarowości rytmu serca, wzrost, waga i obwód pasa. Jest to też w ankiecie, ale pacjenci często zaniżają wagę, my weryfikujemy potem to, co pacjent napisał. Sprawdzamy też wskaźnik BMI, który świadczy o nadwadze i otyłości. Jest on zależny od wagi i wzrostu. Jeśli wynosi powyżej 25 oznacza to nadwagę, powyżej 30 – otyłość. Poniżej 18 to niedowaga.
Mamy wyniki wszystkich badań, co dalej?
Następnym etapem powinna być wizyta u lekarza rodzinnego. Jeśli wyniki są niejasne, albo niepokojące, to lekarz rodzinny powinien skierować pacjenta na dalszą diagnostykę, np. usg brzucha czy kolonoskopię. Chodzi o to, żeby pacjent nie schował tych wyników do szuflady i nic z tym dalej nie robił.
Jak to wygląda w poradni Uniwersyteckiego Lekarza Rodzinnego?
Jak wyniki naszych pacjentów są nieprawidłowe, staramy się sami zbić cholesterol i kierujemy na kolejne badania. Wszystkie badania są robione u nas w szpitalu, więc wyniki są dostępne od razu lekarzom. I wdrażamy albo leczenie albo profilaktykę zdrowotną, edukację pacjenta. Program ma na celu wykrycie czynników ryzyka, zapobiec rozwojowi choroby. To jest bardzo ważne, aby uświadomić pacjentom, aby nie czekali, aż coś zacznie boleć albo ciśnienie wzrośnie. Tylko temu zapobiec. Zapobiec jest łatwiej niż później leczyć. I taniej.
Skąd wzięło się u Pani połączenie medycyny rodzinnej z dietetyką?
Wszystkie choroby zależą od tego, co jemy. Dlatego chciałyśmy z koleżanką się doszkolić, aby pomóc pacjentom z tej drugiej strony. Nie ma dietetyków na NFZ, trzeba za to zapłacić. U nas w poradni jest to w pakiecie, w trakcie jednej wizyty. Układamy diety, motywujemy do zmiany nawyków żywieniowych.
Czy jest prosty sposób dietetyczny na to, by być zdrowym i w dobrej formie?
Wszystko jest dla ludzi, ale wszystko z umiarem. Zawsze lepiej być nieprzejedzonym. To najprościej, żeby nie liczyć kalorii, bo to męczy. I stopniowo rezygnować z tych złych nawyków. Po prostu jeść mniej. I oczywiście aktywność fizyczna. Wystarczy wyjść na spacer. Nawet 5, 10, 15, 30 minut na początek. I ten dystans stopniowo wydłużać. To dużo daje. I jest to coś, co mamy za darmo, a z tego kompletnie nie korzystamy.