Pytanie do Specjalisty. Zdrowe serce
prof. Anna Tomaszu-Kazberuk
Jak dbać o serce – to temat audycji z cyklu Pytanie do specjalisty. Gościem prof. Jana Kochanowicza była prof. Anna Tomaszuk-Kazberuk z Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, podlaski konsultant wojewódzki ds. kardiologii
Cykl audycji “Pytanie do specjalisty” powstał dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego w ramach zadań publicznych w sferze ochrony i promocji zdrowia na realizację w 2023 roku.
Serce – jak jest ważne, to wszyscy wiemy, ile sprawia nam problemów – także. A czy „amory” mają związek z naszym sercem?
Pozytywne emocje zawsze dobrze wpływają na zdrowie. Z drugiej strony te negatywne emocje – jak zapiekła złość, gniew, żal, na pewno wpływają negatywnie, na to mamy dane literaturowe. Serce pracuje w rytm tego, co dzieje się w naszej głowie, znane są związki depresji z niewydolnością serca czy innymi chorobami serca. Rola serca i układu krążenia dla naszego organizmu jest nie do przecenienia, to jeden z głównych układów, które utrzymują nas przy życiu – poza oczywiście mózgiem i układem neurologicznym. Myślę, że tak powinniśmy chronić serce, aby osiągnąć coś, co jest najważniejsze – tzw. zdrową starość. Do tego powinien dążyć każdy lekarz, aby życie naszego pacjenta było długie, a przy tym w miarę możliwości komfortowe. A żeby to osiągnąć, trzeba dbać o serce.
Zdrowa starość, czy też może raczej powiedzmy sędziwy wiek lub złota jesień życia – czy to w ogóle jest możliwe?
Oczywiście. Życie ludzkie wydłużyło się na przestrzeni ostatnich wieków, a zwłaszcza dekad, i prewencja chorób serca ma ogromne znaczenie. W dwóch ujęciach. Pierwsze to prewencja, którą my sami możemy zastosować, żeby przedłużyć sobie życie, a druga to jest prewencja ogólna, populacyjna, całego społeczeństwa, którą prowadzą różne organizacje rządowe, pozarządowe, NFZ. Nie do przecenienia jest jednak zwłaszcza to, jak my sami dbamy o swoje zdrowie. Gdyby porównać dbanie o swoje zdrowie w zakresie indywidualnym do tego jakie nakłady idą na służbę zdrowia globalnie, można powiedzieć, że większe znaczenie ma dbanie indywidualne o swoje zdrowie niż te wszystkie sale operacyjne, stenty, stentgrafty, wynagrodzenia dla lekarzy wykonujących procedury medyczne. Jeśli idzie o choroby serca nasze zdrowie jest głównie w naszych rękach. Czyli prewencja (zapobieganie): obniżenie cholesterolu, ciśnienia, zerwanie z paleniem, siedzącym trybem życia – te wszystkie rzeczy są bardzo ważne.
A kiedy jest ten najlepszy moment, aby o te serce zadbać? Czy w momencie gdy zaczyna nam coś dolegać, czy jednak wcześniej?
Należy dbać o serce od najmłodszych lat. Nasze zachowanie czyli to jakie mamy nawyki żywieniowe, to czy uprawiamy sport czy nie, czy palimy papierosy – bardzo mocno kształtuje nasza rodzina, to znacząco wpływa na dziecko. Dlatego prewencja powinna być stosowana od wczesnego dzieciństwa. Zawsze warto skierować się ku zdrowemu odżywianiu, ruchowi. Z drugiej strony jest to trudne do wykonania – stosowanie diety (najlepiej aby była to dieta śródziemnomorska), wykonywanie wysiłku fizycznego. Gdyby ruch można było zapisać pigułce, prawdopodobnie byłaby to najczęściej sprzedawana pigułka na świecie. Bo powinniśmy zażywać ruchu, a zwykle nie chce nam się tego robić.
Czyli od najmłodszych lat nie czekamy na objawy, nie dopuszczamy, aby rozwinęła się choroba serca, na każdym etapie życia dbamy o swoje zdrowie. A jak pojawiają się czynniki ryzyka, jak podwyższony cholesterol, podwyższone ciśnienie, zwiększona masa ciała, powinniśmy już na tym etapie mocno interweniować, aby nie dopuścić do sytuacji, gdy uszkodzone zostaną narządy i pojawi się choroba wieńcowa.
Mówi pani, że dieta w dbaniu o zdrowie jest kluczowa, najlepiej ta śródziemnomorska. Czym się ona charakteryzuje, bo chyba znacznie różni się od naszej lokalnej diety?
Dieta śródziemnomorska wywodzi się od diety Kreteńczyków, którzy sto lat temu stosowali prawdziwą dietę opartą głównie na tym, co wyspa Kreta dawała swoim mieszkańcom, a więc lokalną oliwę, wino i nabiał. Była to dieta zawierająca ryby, owoce morza, a mało mięsa, nie było tam mięsa przetworzonego. To była dieta ogólnie zdrowa i nie wymyślono do dziś diety zdrowszej. Ta dieta oparta jest na tych wspomnianych przed chwilą zasadach plus na zbożach, czyli chlebie z pełnego przemiału i kaszy. To są główne źródła energii, na których powinniśmy się oprzeć. Natomiast z pewnością należy ograniczyć mięso. Dziś mówi się, że człowiek świadomy powinien zjadać nie więcej niż 35 dag do pół kilograma mięsa na tydzień, czyli mięsa nie powinno się jeść codziennie, a już zwłaszcza tego przetworzonego, gotowego do odgrzania. Powinniśmy też jeść ryby, najlepiej tłuste ryby morskie. To niestety jest dziś dyskusyjne. Bo chociaż spożywając co najmniej dwa razy w tygodniu tłuste ryby morskie obniżamy ryzyko udaru (o 6 proc.), choroby miażdżycowej serca (o 16 proc.), to w związku z ogromnym zanieczyszczeniem środowiska, obecnością metali ciężkich w oceanach, dziś jest to temat do dyskusji, czy spożywanie ryb jest zdrowe. Np. we Francji lekarze radzą kobietom w ciąży, aby nie jadły ryb morskich, bo mogą być szkodliwe dla płodu.
W zdrowej diecie z pewnością powinno być dużo warzyw, nieco mniej owoców. Powinno spożywać się 20 dag warzyw i 20 dag owoców dziennie, codziennie. Trzeba też uważać na sól – nie powinno być jej w diecie więcej niż 5 gram dziennie.
Ale sól to u nas podstawowa przyprawa, jest we wszystkich produktach, jest też konserwantem, chroniącym żywność przed zepsuciem, więc chyba jest też niezbędna?
Ograniczenie soli to pierwsze zalecenie dla osoby z nadciśnieniem. Ale to nie znaczy, że soli nie powinniśmy jeść wcale. Powinniśmy ograniczyć jej ilość do 5 gramów dziennie, aby nie zwiększać ryzyka nadciśnienia tętniczego, bo jest ono czynnikiem, który w największym stopniu wpływa na życie ludzkości globalnie. Nadciśnienie tętnicze jest tak powszechne, obecne w każdym wieku, w każdej populacji, niemal zawsze występuje w przypadku wielochorobowości, że ma kolosalny wpływ na zdrowie ludzkości. Dlatego należy sól ograniczać. Czyli nie dosalamy przy stole. To dobra zasada.
Pytanie od Słuchaczki: Czy picie trzech kaw dziennie jest dobre dla serca?
Kawa ma bardzo dobrą prasę ostatnio, jest wiele publikacji, że picie kawy jest wręcz dobroczynne. Trzeba tylko rozróżnić kawę niefiltrowaną i filtrowaną. Niefiltrowana, to ta gotowana ze zmielonych ziaren, jak grecka, turecka. Taka kawa może przy dużym spożyciu, nieco podwyższać ten zły cholesterol LDL. Kawa filtrowana, czyli z ekspresu czy rozpuszczalna, nie szkodzi, a przeciwnie, poprawia zdrowie. Spożycia 2-3 kaw filtrowanych dziennie nikt nie zabrania, przeciwnie, można je spożywać, to bardzo podnosi jakość życia. Mówię to ze swojej perspektywy.
Kawa jednak podnosi ciśnienie, jest bezpieczna u osób z nadciśnieniem?
Miałoby to znaczenie, gdyby pić wiele filiżanek bardzo mocnej kawy jednego dnia, a następnego nie pić wcale. Wtedy dochodziłoby do wahań ciśnienia. Stałe, codzienne spożywanie kawy nie jest niekorzystne.
Kolejną sprawą jest alkohol. Mówi się, że czerwone wino jest idealne dla serca, inna opinia głosi zaś, że alkohol w każdej postaci i dawce jest szkodliwy. Jakie jest pani profesor zdanie na ten temat?
Swoje zapatrywania na ten temat opieram na wytycznych Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, a one mówią, że należy ograniczyć spożycie alkoholu absolutnego do 100 gramów na tydzień. Gdybyśmy przeliczali to na wódkę – to byłoby to ok. 200 gramów na tydzień. Oczywiście nikt nie zaleca, żeby zacząć tyle pić. To wytyczne, mówiące o tym, że jak ktoś pije więcej, powinien ograniczyć się do tej ilości. Przeliczając to na liczbę drinków – w naszej szerokości geograficznej można przyjąć ok. 10 g alkoholu absolutnego na drinka – nie powinno się pić więcej niż 10 drinków na tydzień. Oczywiście nie jest też zalecana kumulacja, np. wszystkie drinki w jednym dniu.
A czy alkohol jest korzystny? Jedna z teorii mówi, że rodzaj alkoholu ma znaczenie i wino jest korzystniejsze niż w piwo czy wódka, ze względu na zawartość resweratrolu i innych substancji działających przeciwmiażdżycowo. Niby tak, ale znacznie więcej tych substancji znajduje się nie w winie, ale w skórkach winogron, które są wyrzucane.
Kilka lat temu w Lancecie ukazała się bardzo poważna publikacja, solidnie pogłębiona analiza, zwana w świecie naukowym metaanalizą, podsumowująca wiele badań naukowych na ten temat, z której wynika, że alkohol nie ma ani jednej korzyści dla zdrowia. Ma za to negatywny wpływ nie tylko na serce i wątrobę, ale toksyczny wpływ na wiele narządów. Okazuje się, że te publikacje, które chwaliły alkohol sugerując, że służy zdrowiu, w większości były sponsorowane przez producentów alkoholu, w tym wina. Dlatego zawsze trzeba stosować krytyczne podejście do tego, co nam się reklamuje.
Wiadomo też na pewno, że palenie papierosów wpływa negatywnie na zdrowie, jest przyczynkiem chorób nowotworowych. A jak wpływa ma ono na serce?
Zdecydowanie niekorzystnie i w każdym wieku rzucenie palenia, nawet w wieku podeszłym, ma pozytywne znaczenie i warto to zrobić. Oczywiście gdy ktoś rzuci palenie w wieku 50 lat, zrobi więcej dla swego zdrowia niż gdy rzuci palenie mając lat 80. Ale warto zerwać z paleniem w każdym wieku i bronić się przed paleniem biernym, które też zwiększa ryzyko zawału i innych powikłań ze strony serca. Rzucenie palenia to najpożyteczniejsza rzecz, jaką dla siebie można zrobić.
Muszę przyznać, że my lekarze często zalecamy pacjentom rzucenie palenia, ale często robimy zbyt mało, aby ich w tym wesprzeć. To silny nałóg, z którym samotnie bardzo trudno sobie poradzić. Dlatego ważne jest tu wsparcie psychologa, psychiatry, kardiologa czy lekarza rodzinnego. Warto też korzystać ze wsparcia farmakologicznego, są tabletki dostępne bez recepty, a także bardziej profesjonalne preparaty na receptę. Palenie prowadzi do miażdżycy, ale też raka płuca i innych nikotynozależnych nowotworów, dlatego warto zrezygnować z palenia za wszelką cenę.
W ostatnich latach mamy wysyp różnych napojów energetyzujących, jest ich cała masa. Jak one wpływają na serce i nasz organizm?
Bardzo negatywnie, zdecydowanie odradzam ich spożywanie, nawet od czasu do czasu. Wpływają negatywnie na ciśnienie, na tętno. Podwyższone przez długi czas tętno u człowieka powoduje to, że może on krócej żyć. Dlatego powinniśmy nie tylko zadbać o ciśnienie, ale też o tętno. Jego wartość wyższa o 10 zwiększa o kilkanaście procent szansę wystąpienia rozmaitych powikłań. Napoje energetyzujące, ale też wszelkie kolorowe napoje słodzone są szkodliwe i mówi się, że energia, która pochodzi z tych napojów nie może przekroczyć 10 proc. dziennego zapotrzebowania. Czyli ich spożycie należy ograniczyć do absolutnego minimum, a najlepiej je wyeliminować, bo zawierają tylko szkodliwe substancje, nie mają żadnych pożytecznych wartości. Są oparte na cukrach prostych, co prowadzi do otyłości, zaburzeń przemiany materii. Jak jesteśmy spragnieni pijmy wodę, kawę, herbatę – to są zdrowe napoje.
Kolejny znak naszych czasów to różnego rodzaju dopalacze. Jak one wpływają na nasz organizm?
Na szczęście nie jest to domena kardiologii dorosłych, pacjenci używający dopalaczy są często w wieku nastoletnim. Ale zdarzają się też młodzi dorośli, zwłaszcza mężczyźni, którzy po zażyciu takiej substancji trafiają do nas. Zażycie takich substancji może oznaczać bardzo poważne konsekwencje ze strony serca, nie do przewidzenia w chwili ich zażycia, reakcja jest tu indywidualna, a wachlarz objawów nieograniczony, włącznie ze śmiercią pacjenta. Sięganie po te substancje jest ogromnym ryzykiem. Mogą one powodować ostrą niewydolność serca, nazywaną obrzękiem płuc, a nawet zatrzymanie krążenia – to najbardziej niebezpieczne stany w kardiologii, bezpośrednio zagrażające życiu.
W dużej mierze substancje te mają nieznany pod względem toksykologicznym skład. O ile znamy niektóre narkotyki, wiemy jak pomóc pacjentowi w przypadku zatrucia, o tyle przy zażyciu dopalaczy jest duża trudność w pomocy pacjentowi.
A jak to jest z narkotykami – mówi się, że te łagodne to są fajne.
Chodzi tu zapewne o marihuanę leczniczą. My w kardiologii jej nie stosujemy, to domena onkologów. Jest stosowana zwykle, aby zwiększyć apetyt w trakcie leczenia onkologicznego, poprawić sen pacjenta, uspokoić chorego. Lecznicze znaczenie jest tu istotne. Chodzi tu o frakcje CBD i THC marihuany. W kardiologii nie ma to szerszego zastosowania.
Z drugiej strony są narkotyki ciężkie, które mogą prowadzić do zatrzymania krążenia, skurczu tętnicy wieńcowej, rozległych zawałów, prowadzących do niewydolności serca, śmierci. Więc na pewno nie sięgajmy po ciężkie narkotyki. Na szczęście tych przypadków zatruć i hospitalizacji z tego powodu na Podlasiu nie jest dużo.
Jakie są najczęstsze problemy kardiologiczne wśród mieszkańców Podlasia?
Zwykle to niewinne początki złego. W pewnym wieku 40, 50 -lat robimy badania i widzimy, że ciśnienie mamy podwyższone, okazuje się że i cholesterol LDL podwyższony. Głównym grzechem jest wtedy zaniechanie. To dotyczy nie tylko chorych, ale i lekarzy. To zjawisko, które polega na tym, że człowiek mówi do siebie „pomyślę później”, „odłożę” „nie mam czasu”. To powoduje, że czynniki ryzyka przekształcają się z czasem w uszkodzenie narządów: serca, nerek. Potem to uszkodzenie narządów staje się jawne, pojawiają się bóle, duszność, zmęczenie. I wtedy już nazywamy chorobę serca. I o ile w tym pierwszym stadium, gdy pacjent zauważył podwyższony cholesterol czy ciśnienie, wszystko było jeszcze odwracalne, mogliśmy zadziałać, wyzerować licznik, to gdy jest nazwana choroba serca, pacjent trafia do grupy najwyższego ryzyka powikłań. Wtedy już nie ma powrotu do tego pierwszego punktu. Jak ktoś miał zawał, ma znacznie większe ryzyko tego, że znowu będzie mieć zawał, gdy miał już udar – też ma zwiększone ryzyko kolejnego udaru. Są ludzie, którzy mają tzw. ekstremalne ryzyko – to są pacjenci, którzy w ciągu dwóch lat mieli zawał i mają jeszcze dodatkowe czynniki np. zajęte miażdżycą wszystkie tętnice wieńcowe, albo mają do tego cukrzycę, chore nerki, przebyły udar, czy np. miażdżycę w tętnicach nóg. To ryzyko się zwiększa w miarę jak zaniedbujemy czynniki ryzyka. To można porównać do pochyłej drogi, gdzie na początku stoimy i myślimy, że nic nam nie jest, a na końcu łapiemy oddech, bo jest nam duszno, bo mamy niewydolne serce.
Jak ocenić to ryzyko? Najprościej w gabinecie lekarskim, im bardziej doświadczony lekarz, tym lepiej, ale mamy też do tego narzędzia. Są skale, które przykładamy do chorego, określając ryzyko. Mamy taką prostą skalę dotyczącą kolejnych 10 lat i możemy określić, czy pacjent dozna w tym czasie zawału, udaru czy będzie żył. W kilka sekund lekarz wie, z jakim chorym ma do czynienia. Inaczej taka ocena nie jest łatwa. Przychodzi do nas pacjent, można powiedzieć „stoi w płaszczu obcy człowiek”, a my mamy w kwadrans ocenić, na ile jest zagrożony kardiologicznie. Dobrze, aby te skale nie były stosowane jako narzędzie tortur, ale jako narzędzie perswazji, czyli uświadamiały, że ryzyko jest wysokie, ale jeśli pacjent o siebie zadba, obniży cholesterol, ciśnienie, schudnie, to ryzyko spadnie do niższej wartości.
Wielką bolączką leczenia jest też grzech zaniechania, czyli jakiś czas się stosujemy do zaleceń, potem odpuszczamy. A nie jest najważniejsze osiągnięcie celu, np. schudnięcie, ale utrzymanie tego przez następne dekady życia. Chodzi o to, aby jak najdłużej „biec do mety”, życie to dziwny bieg, zwycięża ten, który przybiega ostatni.
Pytanie od Słuchaczki: Często po wysiłku fizycznym, albo gdy jestem zdenerwowana odczuwam ból w klatce piersiowej i czasem duszność. Czy to może oznaczać, że mam problemy z serce?
Słuchaczka wymieniła najbardziej sztandarowe objawy w kardiologii: ból i duszność. Ból zamostkowy nawet wytrawnym kardiologom nieraz sprawia trudność, zwłaszcza u kobiet w młodym i średnim wieku. Na szczęście te bóle często nie oznaczają choroby wieńcowej.
Najbardziej niepokoją nas bóle zamostkowe, rozlane. Bóle kłujące zwykle mają charakter mięśniowo -nerwowy. Bóle, które nasilają w czasie wysiłku i zdenerwowania, mogą niepokoić. Koniecznie trzeba skonsultować się z lekarzem, na początku rodzinnym, bo przyczyn bólu może być co najmniej kilka i lekarz będzie potrafił je zróżnicować. W dalszym etapie, jeśli istnieje podejrzenie choroby serca, trzeba wykonać ekg, badanie krwi, echo czy test wysiłkowy. Można przy tej okazji odkryć wiele niepokojących rzeczy, jak wysoki poziom cholesterolu czy chorobę tarczycy.
Duszność jest objawem przykrym, głównie wskazującym na niewydolność serca. Ale duszność może też wynikać z choroby tarczycy, niedokrwistości, innych przyczyn, które należy wyeliminować. Nie wolno jej lekceważyć. Trzeba udać się do lekarza rodzinnego, on, gdy stwierdzi zagrożenie, może zlecić dalszą diagnostykę, np. echo serca, próbę wysiłkową. One pozwolą ustalić prawdziwą przyczynę przed bardziej zaawansowaną diagnostyką.
Natomiast w przypadku ciężkiego bólu w klatce piersiowej, który nie ustępuje, lub ciężkiej duszności, natychmiast trzeba wzywać karetkę lub , zależnie od sytuacji, jechać pilnie na SOR. Tu nie należy zwlekać.
Wiele osób odczuwa kołatanie serca. Czy to powód do rzeczywistego niepokoju?
Takich pacjentów jest coraz więcej, bo społeczeństwo się starzeje. W takim przypadku trzeba koniecznie ustalić, co jest przyczyną niemiarowości. Czyli udać się do lekarza, aby ten zbadał pacjenta i wykonał ekg. Jeśli w czasie tego badania wystąpi kołatanie serca, można zazwyczaj określić, czy to skurcze dodatkowe w sercu czy może jest to zaburzenie rytmu zwane migotaniem przedsionków. Nie jest to choroba śmiertelna sama w sobie, ale daje objawy niepokojące, dręczące, nierównego bicia serca, niepokoju, lęku, czasem niemożliwości wykonania wysiłku. Migotanie przedsionków niestety może dawać powikłania zakrzepowo-zatorowe, w tym udar niedokrwienny mózgu. Także jak ktoś ma takie objawy lub ciśnieniomierz wskazuje, że jest arytmia, trzeba udać się z tym problemem do lekarza rodzinnego, aby rozstrzygnął, czy to sprawa banalna, czy też sprawa istotna, która wymaga leczenia przeciwkrzepliwego, czyli jak mówią pacjenci, „rozrzedzającego krew”. Obecnie lekarzy obowiązuje aktywne poszukiwanie pacjentów, którzy odczuwają kołatanie serca, a nie są to kołatania łagodne. Jest wręcz obowiązek badania chorych pod tym kątem, bo przyczynę nierównego bicia serca zawsze trzeba wyjaśnić.
Z jakim przesłaniem dla zdrowego serca kończymy naszą audycję?
Dbanie o układ krążenia to zasadnicza rzecz, jeśli chodzi o nasze zdrowie. Choroby układu krążenia przeważają jako przyczyna śmierci w Europie, one przewyższyły nawet choroby nowotworowe. Nowotwór stygmatyzuje, wywiera kolosalne wrażenie na pacjencie, który stosuje się do wszelkich zaleceń lekarza. Jeśli ktoś słyszy, że ma nadciśnienie, niewydolność serca, robi to na nim mniejsze wrażenie niż powinno. A przecież choroby układu krążenia to główna przyczyna zgonów. Czyli należałoby dbać o siebie, jak najbardziej się da. Zdrowie nie jest wszystkim, ale wszystko bez zdrowia nie miałoby większego znaczenia.
Często pytam swoich studentów, czy krótkie życie może być spełnione. Oni często uważają, że tak, jeśli było intensywne, ciekawe. Ja jako lekarz, uważam że nie. Podaję przykład Alberta Camusa, który dostał nagrodę Nobla i zaraz potem zginął w wypadku samochodowym. Prasa pisała o tym, jaka to tragedia – a nie, że miał spełnione krótkie życie.
Wszyscy chcielibyśmy dożyć wieku sędziwego, ale w dobrej kondycji. Chcielibyśmy być sprawni, nie łapać tchu, móc spacerować, podróżować, żyć pełnią życia. Dzisiejsza farmakoterapia jest przełomowa, są grupy leków, które są prawdziwymi darami dla chorych, leki mają dziś moc. Ale prewencja jest nie do przecenienia. Dbajmy o serce, to pozwoli nam żyć w komforcie. A to jest chyba najważniejsze.