Pytanie do Specjalisty. Wady wzroku u dzieci
prof. Alina Bakunowicz-Łazarczyk
Wady wzroku u dzieci były tematem ostatniej audycji z cyklu “Pytanie do specjalisty”. Gościem prof. Jana Kochanowicza była prof. Alina Bakunowicz-Łazarczyk, kierownik Kliniki Okulistyki Dziecięcej z Ośrodkiem Leczenia Zeza Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku oraz konsultant wojewódzki ds. okulistyki
Cykl audycji “Pytanie do specjalisty” powstał dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego w ramach zadań publicznych w sferze ochrony i promocji zdrowia na realizację w 2023 roku.
Okulary czy szkła kontaktowe stają się w naszym życiu codziennością. A jak to jest u nowo narodzonych dzieci? Jak one widzą, jak postrzegają świat? Co nauka na ten temat mówi?
W przypadku prawidłowo rozwiniętego narządu wzroku u dziecka, i nie ma żadnej przyczyny, która powodowałaby brak możliwości widzenia, to już po urodzeniu taki noworodek widzi . Nie jest to oczywiście, jak u starszych dzieci bo na początku jest trochę bardziej niewyraźne, nieostre. Rozwój widzenia trwa do ok. 10 roku życia. Początkowo, do 1. roku życia specjalizuje się ostrość wzroku, to najważniejszy czas do wytworzenia się prawidłowego widzenia u dziecka. Potem, od 4-6 miesiąca życia wytwarza się pojedyncze widzenie obuoczne, czyli koordynacja obu gałek ocznych, która pozwala na prawidłowe przestrzenne widzenie, czyli tzw. stereopsję. Zaraz po urodzeniu, do ok.4 miesiąca życia, dziecko posługuje się raz jednym, raz drugim okiem. Nie ma wytworzonej tzw. fuzji. Na siatkówkach w obu oczach powstają obrazy, one muszą w mózgu być zlane w jeden obraz i od momentu zlania się tych obrazów, czyli wytworzenia tej fuzji, zaczyna się kształtować widzenie przestrzenne. To ma bardzo ważny wpływ na rozwój dziecka. Od momentu wytworzenia fuzji dziecko zaczyna wyciągać rękę w kierunku zabawki. Ważne, aby miało wtedy wiszące nad łóżeczkiem kolorowe zabawki, które będą stymulowały rozwój widzenia, także przestrzennego.
U nowo narodzonych dzieci na początku ruchy gałek ocznych są niesymetryczne, oczy mogą polecieć w górę, w dół, w bok. Rodzice często denerwują się , że dziecko zezuje. Jeśli ma ono dopiero miesiąc-półtora, nie należy się tym martwić. Zaczynamy myśleć, że dziecko zezuje, dopiero jeśli ukończy ono 4. miesiąc życia, kiedy wytwarza się fuzja, która powinna utrzymywać w prostym ustawieniu gałki oczne. Wtedy należy udać się z dzieckiem do okulisty. Natomiast zawsze, nie wolno czekać jeżeli cokolwiek dzieje się z okiem dziecka, np. źrenica ma inny kolor niż czarny, jest np. biała czy żółta, wtedy trzeba natychmiast zgłosić się z dzieckiem do okulisty lub na ostry dyżur okulistyki dziecięcej. To może być bowiem zaćma wrodzona, która jak najszybciej powinna być zoperowana, co umożliwia prawidłowe widzenie , może to też być coś groźniejszego, jak rozwijający się nowotwór: siatkówczak. Czyli musimy patrzeć w oczy dziecka, bo to jest bardzo ważne.
Co powinno jeszcze zaniepokoić rodziców czy dziadków? Na co powinni zwracać uwagę?
Przede wszystkim ważne jest wykluczenie zeza. Jak dziecko skończy 6 miesięcy, nie ma prawa zezować. Jeśli widzimy, że jedno oko zbacza na zewnątrz do środka czy do góry, trzeba zgłosić się do poradni okulistycznej dziecięcej. Trzeba też zwracać uwagę, jak zachowuje się dziecko, które już chodzi, zaczyna interesować światem. Jeśli włączamy mu np. bajkę i dziecko podchodzi blisko telewizora, może to być spowodowane wadą wzroku. To głównie jest nadwzroczność. Jeśli ta wada jest powyżej 3 dioptrii i nie zostanie wyrównana w odpowiednim czasie to w pewnym momencie dziecko może zacząć zezować, ponieważ nadwzroczność predysponuje do wytworzenie zeza zbieżnego. Natomiast jeżeli rodzice czy dziadkowie dziecka są krótkowidzami a któreś ma zeza zbieżnego wadę dużą, powyżej minus 6 dioptrii, to taka wada ma uwarunkowania genetyczne i jest przekazywana następnym pokoleniom, zwłaszcza wnukom. W związku z tym, jeżeli w rodzinie występuje wada wzroku i coś nas niepokoi, np. dziecko za blisko ogląda telewizję, trzeba sprawdzić czy nie ma krótkowzroczności. Obecnie krótkowzroczność jest plagą. Są dwa rodzaje tej wady wzroku. Może być to krótkowzroczność środowiskowa, która pojawia się zwłaszcza w okresie szkolnym i jest związana z intensywną pracą do bliży. Tu winne są powszechne smartfony, komputery, brak przebywania na świeżym powietrzu i brak przerw przy intensywnej pracy do bliży. Najczęściej widzimy to teraz u dzieci w 8 roku życia. Ja jak zaczynałam pracę w okulistyce, ta krótkowzroczność środowiskowa pojawiała się w 10-11 roku życia, teraz ta granica przesunęła się o 2-3 lata do przodu.
Bywa, że rodzice dla uspokojenia dają dziecku tablet czy smartfon, dziecko ma go przed oczami i wręcz się „wyłącza”. Tymczasem konsekwencją może być wada wzroku, krótkowzroczność. Czyli unikajmy tego, za wszelką cenę.
Jest grupa rodziców, którzy kosztem zdrowia dziecka starają się mieć wolny czas. Nie karmimy dziecka, kładąc obok smartfon, aby dziecko oglądało bajkę. To powinno być zabronione. Czasem widzę, jak rodzice wychodzą z dzieckiem w wózku na spacer i dziecko 1,5 – 2-letnie zamiast korzystać z tego, że jest na podwórku, patrzeć na piękną zieleń dookoła, ma w ręku smartfon. To podstawowy błąd. Im wcześniej damy dziecku smartfon i zacznie ono pracować intensywnie do bliży, tym wcześniej powstanie u niego krótkowzroczność środowiskowa.
Trzeba pamiętać, że od 7 roku życia, gdy dziecko już idzie do szkoły, trzeba dbać o fizjologię pracy wzrokowej. Kiedy dziecko pisze, czyta, rysuje, co godzinę robimy przerwę, najlepiej półgodzinną. Wiem, że to często jest nie do zrobienia, zwłaszcza u starszych dzieci, które muszą po powrocie ze szkoły odrobić lekcje. Ale te minimum 15 minut przerwy powinno być. Nawet w szkole są przerwy między lekcjami, one obowiązują też w domu. Polecam to także dorosłym, zwłaszcza tym, którzy siedzą w laptopach, aby podczas pracy co godzinę zrobić sobie 10-15 minut przerwy, czyli wstać, odpocząć, popatrzeć przez okno na zieleń, przejść się, wypić herbatę, zjeść jabłko.
Teraz na całym świecie podkreśla się że, dzieci powinny jak najwięcej przebywać na świeżym powietrzu. Taka norma, nawet zimą czy jesienią, to godzina dziennie, choć to mało, dziecko powinno być codziennie ok. 2 godzin na świeżym powietrzu, a już w lecie to ponad pół dnia.
To taki problem naszych czasów – nas kiedyś ciężko było zagonić z podwórka do domu, teraz jest odwrotnie. W szkole z kolei często obserwujemy takie zjawisko, że po 45-minutowej lekcji, podczas przerwy, dzieci zamiast wyjść na podwórko czy korytarz, zostają w ławkach z telefonami w ręku. Czyli ta przerwa dodatkowo obciąża wzrok. Ten wzrok nie odpoczywa.
Są takie szkoły, gdzie dziecko nie może przynosić telefonu, albo musi go zostawić przed lekcjami w kancelarii. Uważam, że to bardzo dobrze, jak nauczyciele zabraniają uczniom korzystać w szkole z telefonów komórkowych. Może być on wyłączony w plecaku, ale nie może być używany, także w czasie przerwy.
Czy w przypadku krótkowzroczności środowiskowej, jest szansa na zahamowanie tego procesu u dziecka?
Do niedawna były małe możliwości, mogliśmy stosować soczewki okularowe czy szkła kontaktowe u dzieci od 13. roku życia. Była też metoda ortokorekcji, czyli zakładania specjalnych uciskających soczewek w nocy. Natomiast od 2021 roku mamy nową możliwość. Są dostępne nowe rodzaje szkieł, które są nie tylko szkłami korekcyjnymi, ale też szkłami leczniczymi. Są trzy firmy, które są obecnie na rynku polskim, które mają w ofercie soczewki stworzone do korekcji krótkowzroczności u dzieci. Wstawiane są do okularów, dobranych przez optyków, którzy mają certyfikaty stosowania tych soczewek. To są szkła, które hamują postęp wady. Zaczęłam je stosować u pacjentów w październiku 2021, teraz mam pod opieką grupę 55 dzieci, u których te szkła bardzo dobrze spełniają zadanie w wyhamowaniu postępu wady. Po roku noszenia szkieł ta wada postępuje o 0,25 – 0,5 dioptrii, ale to nic w stosunku do tego, że przed zastosowaniem takich specjalnych szkieł rocznie postępowała o 1 – 1,5 dioptrii. Są pacjenci, którzy wcześniej musieli zmieniać szkła co pół roku, teraz nawet po roku nie muszą tego robić. Nadal mają pełną ostrość wzroku.
Należy jednak wziąć pod uwagę, że okulary to jedno, a do tego potrzebna jest wspomniana już fizjologia pracy wzrokowej: przerwy co godzinę, świeże powietrze, nie przesiadywanie w telefonie non stop. Pacjenci i ich rodzice dostają instrukcję, jak należy postępować. Jeżeli będzie to wdrożone razem z okularami efekt będzie bardzo zadowalający.
Krótkowzroczność środowiskowa postępuje najczęściej do 18 roku życia. Okazuje się, że u 14-15 latków po zastosowaniu tych nowych okularów, wada ulega zahamowaniu. To obecnie największe dobrodziejstwo, bo można zatrzymać wadę przy małej albo średniej krótkowzroczności.
Krótkowzroczność środowiskowa to jedno, a jaki jest ten drugi rodzaj krótkowzroczności?
To ta krótkowzroczność uwarunkowana genetycznie. Jest to wada niebezpieczna, powyżej minus 6 dioptrii i należy pamiętać, że jest dziedziczona. Jeżeli dziecko 2-3 letnie ma wadę wzroku minus 0,75 do minus 1, i ta wada postępuje, to w wieku 10-11 lat, gdy dochodzi do intensywnego wzrostu dziecka, następuje też wzrost gałki ocznej i wada ,,leci” błyskawicznie do przodu. Należy pamiętać, że to są uwarunkowania genetyczne, więc my nie wpłyniemy na to, że wada się zatrzyma, ale możemy zwolnić postęp krótkowzroczności przez odpowiednie okulary czy szkła kontaktowe. Ale zwłaszcza tym dzieciom rodzice powinni wyłączyć internet w smartfonie, tak aby służył tylko jako telefon, do rozmawiania czy wysyłania wiadomości. Te dzieci i tak mają do czynienia z komputerem w szkole i przy odrabianiu lekcji w domu. Trzeba jednak pamiętać, aby pracowały na dużym ekranie, monitor powinien być wielkości przynajmniej 17 cali, ustawiony na odległość wyciągniętej ręki dziecka. Wtedy zmieniamy pracę do bliży na pracę do odległości pośredniej i stwarzamy warunki bezpieczniejszej pracy wzrokowej, a tym samym zabezpieczamy dziecko przed dalszym, bardzo szybkim postępem krótkowzroczności.
Czy nadwzroczność jest spotykana u dzieci?
Tak, i jak mówiłam związana jest z zezem zbieżnym. Bardzo często wystarczy sprawdzić wadę refrakcji, jeżeli tam są plusy, często odpowiednio dobrane okulary powodują, że zez w okularach znika. Natomiast jeżeli dziecko ma nadwzroczność i okulary nie wyrównują tego zeza, pozostaje leczenie operacyjne.
Krótkowzroczność wiąże się z kolei z zezem rozbieżnym. Tu konieczne często są ćwiczenia konwergencji, lekarz okulista włącza dodatkowe ćwiczenia, nawet do stosowania w domu, można jeszcze stosować ćwiczenia ortoptyczne w warunkach poradnianych.
Czy astygmatyzm występuje u dzieci?
To jest wada związana z nieprawidłową budową rogówki, która w odpowiednich osiach inaczej załamuje promienie świetlne. Efektem tego jest złe widzenie przy czytaniu – pewne części liter się zamazują i do dali. U małego dziecka, jak ma np. rok i nieduży astygmatyzm, można zaczekać z jego wyrównaniem do wieku ok. 3 lat, gdy dziecko pójdzie do przedszkola, zaczyna coś malować, rysować. Jeżeli astygmatyzm jest dużego stopnia powyżej 1,5 dioptri, to jak najwcześniej powinien być wyrównany.
Stożek rogówki – co to za wada i czym skutkuje?
To schorzenie rogówki. Polega na tym, że różnica w osiach pionowych i poziomych jest bardzo duża, inaczej załamują te dwie krzywizny. Ta rogówka, która normalnie ma kształt takiej kuli, zmienia się w kształt stożka. Ostry stożek rogówki zwykle nie występuje u dzieci, najczęściej u dorosłych, może być jednak problem z ostrością wzroku i wyrównaniem wady okularami.
Wiemy, że zez nie powinien niepokoić u dzieci do 6 miesiąca życia, a jak zareagować, kiedy zezuje starsze dziecko? Kiedy iść do specjalisty? I jakie są szanse na pomoc takiemu dziecku?
Szanse są olbrzymie. Zaniepokoić powinno, gdy zezuje dziecko w wieku powyżej 6 miesiąca życia. Takie dziecko musi trafić do okulisty. Może okazać się, że to nadwzroczność i wystarczy nałożyć dziecku okulary i problem zeza w okularach zniknie. Ale jak okaże się, że dziecko nie ma wady wzroku, i jest duży kąt zeza, takie dziecko jak najszybciej leczymy operacyjnie, aby ustawić mu prosto oczy, dać mu możliwość wytworzenia widzenia obuocznego. Gdy dziecko zaczyna nagle zezować w wieku 3,4, lat, nie pomagają okulary, też może wymagać leczenia operacyjnego.
W naszej klinice tych zezów operujemy bardzo dużo, mamy doświadczenie wieloletnie – klinika istnieje już 26 lat. Efekty są bardzo dobre. Mamy też możliwość leczenia toksyną botulinową.
Chcę zaznaczyć, że bardzo ważne jest wieloletnie doświadczenie ośrodka, w którym operowane są dzieci. Dziecko, to nie jest osoba dorosła. Gdy operujemy dziecko 3-4 letnie, musimy mieć w głowie pytanie, co będzie się z nim działo, gdy będzie mieć 20 kilka lat. Wiadomo, że urośnie, zmieni się wada wzroku, chodzi o to, aby zabieg w wieku 3-4 lat nie spowodował, że z zeza zbieżnego w wieku dziecięcym, pacjent dorosły będzie miał zeza rozbieżnego, który też będzie trzeba operować.
U dorosłych skorygowanie zeza daje efekt natychmiastowy i trwały. U małych dzieci jest różnie, bo na przestrzeni lat ten kąt zeza często ulega zmianom. Bardzo ważna jest też współpraca z rodzicami, którzy powinni wiedzieć, że leczenie to nie jest na dziś i teraz, tylko jak mamy zeza rozbieżnego, to konieczne są ćwiczenia konwergencji przez wiele lat w warunkach domowych. Niestety dzieci często nie chcą ćwiczyć, rodzice zniechęcają się i ten efekt może się pogorszyć.
W Polsce jest kilka ośrodków dziecięcych operujących zeza i uzyskujących bardzo dobre efekty. Nasza polska szkoła okulistyczna jest szkołą bardzo dobrą, czerpiemy z wielu naszych profesorów-nestorów. Moim guru była prof. Krzystkowa, która stworzyła ośrodek krakowski, strabologię w Polsce. Ja u niej nauczyłam się wielu metod operacyjnych, które potem od razu zaczęliśmy wykonywać w Białymstoku. Także mamy w Polsce dobre tradycje i na pewno nie mamy się czego wstydzić, jeśli chodzi o porównanie z ośrodkami europejskimi.
Możemy chyba zakończyć takim stwierdzeniem, żeby jak najczęściej wyganiać dzieci na podwórko.
Tak, pomoże to nie tylko w zapobieganiu wadom wzroku, ale też wspomoże rozwój fizyczny dziecka. Ortopedzi alarmują, że przez siedzenie przed komputerem czy w telefonie jest coraz więcej przypadków wad postawy, skrzywienia kręgosłupa u dzieci. Neurolodzy mówią, że rośnie pokolenie, które ma problemy z koncentracją, psycholodzy alarmują o problemach z nawiązywaniem kontaktów międzyludzkich. W USA powstają już nawet ośrodki odwykowe dla nadużywających nałogowo smartfonów. Dlatego zabierajmy dzieci na spacer, bez względu na porę roku, ta godzina na świeżym powietrzu na pewno dobrze zrobi i dla dorosłego i dla dziecka.