Szczepić albo nie szczepić?
prof. Anna Moniuszko-Malinowska
Gościem prof. Kochanowicza podczas ostatniej audycji była prof. Anna Moniuszko-Malinowska kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

Cykl audycji “Pytanie do specjalisty” powstał dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego w ramach zadań publicznych w sferze ochrony i promocji zdrowia na realizację w 2025 roku.
Podstawowym sukcesem w leczeniu chorób zakaźnych, które w ostatnich latach zdominowały doniesienia medialne, są szczepienia. Takim przełom było tu chyba odkrycie przez Jennera szczepionki od ospy prawdziwej. Stało się to po tym, jak porozmawiał z dojarką, która mówiła, że nie zachoruje na ospę prawdziwą, bo przeszła krowiankę. Dzisiaj jesteśmy już dużo dalej, mamy już w szczepieniach podstawy naukowe.
To była pierwsza szczepionka, która pojawiła się na świecie. Warto tu powiedzieć o dobrodziejstwie, jakim są szczepionki. Ostatnio przeczytałam takie bardzo mądre zdanie, że największa zdobyczą zdrowia publicznego był dostęp do wody pitnej i szczepienia. Bo to uratowało miliony istnień ludzkich. Pierwszą chorobą wyeradykowaną na świecie dzięki szczepieniom była właśnie ospa prawdziwa. Już w 1980 roku WHO ogłosiła eradykację tej choroby i zaprzestanie szczepień. To był pierwszy globalny sukces, że dzięki szczepieniom pozbyliśmy się choroby.
Druga taką choroba, wobec której WHO miała ambicje co do eradykacji było polio. Były plany, że do 2020 już jej nie będzie. Ale niestety, ta choroba nadal występuje, w takich krajach jak Afganistan czy Pakistan i może rozprzestrzeniać się w związku z ruchami migracyjnymi i turystycznymi. Szczepienie jest nadal utrzymane.
Warto też powiedzieć o błonicy, o której ostatnio było głośno w Polsce, w związku z przypadkiem zachorowania dziecka podczas podróży. Przed wprowadzeniem w 1961 r. szczepień w Polsce chorowało na nią ok. 40 tys. osób, teraz praktycznie ta choroba nie występuje. Podobnie w przypadku polio, przed wprowadzeniem w Polsce w 1972 roku szczepień, chorowało ok. 7 tys. osób rocznie. A przypomnę, że to bardzo ciężka choroba układu nerwowego, prowadząca do poważnych powikłań. Teraz dzięki szczepieniom ta choroba już nie występuje.
Innym przykładem skuteczności szczepień są leśnicy, którzy obligatoryjnie są szczepieni przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu (kzm) i praktycznie nie chorują na tę chorobę. Leśnicy chorują na inne choroby przenoszone przez kleszcze, na które nie mamy szczepień jak borelioza (choć tu jest nadzieja, że szczepionka wkrótce jednak będzie), anaplazmoza czy tularemia.
Dlaczego szczepionka chroni organizm przed chorobą? Co takiego zachodzi w organizmie, jak to się dzieje, że przestaje on zauważać te czynniki infekcyjne, czy to wirusy czy bakterie, które nadal przecież są w naszym otoczeniu?
Warto zacząć od definicji, czym jest szczepionka. To preparat, który po podaniu do naszego organizmu, pobudza nasz układ immunologiczny do produkcji przeciwciał i komórek pamięci. To taka nasza armia, która śpi, ale jest reaktywowana w przypadku kontaktu z patogenem, np. wirusem grypy, czy bakterią. Jeżeli dochodzi do takiego zetknięcia z patogenami, to wojsko jest przygotowane, aby bronić organizm i rusza do walki.
Szczepionka to preparat chroniący przed zachorowaniem, stosujemy go, aby nie zachorować albo zredukować ciężkość przebiegu choroby. Szczepienie to profilaktyka, a nie leczenie, dlatego jak ktoś jest już chory, to nie jest czas na szczepionkę.
To że to takie nasze uśpione wojsko, to informacja dla starszych osób, do młodych bardziej może trafi, że to taki nasz program antywirusowy, jak w komputerze, który zna wirusy, i jak ktoś próbuje go zainfekować uruchamiane są mechanizmy, które wyeliminują zagrożenie.
To bardzo trafne porównanie.
Jakiego rodzaju szczepionki są dostępne? Kiedyś była mowa, że to żywe patogeny, chociaż osłabione. Jak to teraz wygląda?
Postęp medycyny jest ogromny, ale nadal mamy żywe szczepionki, ale to nie są chorobotwórcze patogeny, tylko osłabione drobnoustroje. To szczepionki np. przeciwko gruźlicy, ospie wietrznej, odrze, śwince i różyczce. Nadal je stosujemy, one są już długo na rynku, są sprawdzone. Mamy też szczepionki inaktywowane, z zabitymi patogenami. Nowością są szczepionki mRNA, które weszły podczas pandemii COVID-19. To nowoczesna formuła, gdzie na matrycy kwasu nukleinowego dochodzi do produkcji antygenów w naszym organizmie po podaniu preparatu. Prace nad taką formą trwały od wielu lat, ale akurat w czasie pandemii było możliwe to do zastosowania na dużą skalę, gdy była taka potrzeba. Są różne technologie produkcji, są też szczepionki rekombinowane.
Ale warto podkreślić, że proces przygotowania szczepionki jest bardzo długi. Nasza klinika brała udział w badaniu klinicznym szczepionki nad boreliozą. Była to trzecia faza badań klinicznych. Badanie było wieloośrodkowe, w kilku krajach europejskich, m.in. w Niemczech, ale też w USA, czyli tam gdzie borelioza stanowi poważny problem epidemiologiczny i kliniczny.
Te procedury są bardzo zaawansowane, wszystko jest dokładnie sprawdzane, te procesy są długie. Nie jest prawdą, że ktoś potrafi wyprodukować szczepionkę w 3-6 miesięcy i niesprawdzone preparaty podawać ludziom.
Trzecia faza czyli preparat był wcześniej już badany na zwierzętach, w laboratoriach, potem na zdrowych ochotnikach, została ustalona dawka i ta trzecia faza to taki ostatni krok przed wprowadzeniem na rynek. Czyli jest duża nadzieja, że ta szczepionka się wkrótce pojawi. My mamy w naszym regionie puszcze, lasy, w których jest też bardzo dużo kleszczy, sporo zakażonych, oprócz wirusów kleszczowego zapalenia mózgu, także boreliozą. Czy pacjenci z chorobami odkleszczowymi to duży problem?
Generalnie chcę zachęcić do szczepień przeciwko kzm, to choroba przeciwko której jest szczepionka, a nie ma swoistego leczenia. To naprawdę często poważna choroba, bo dotyczy układu nerwowego, najczęściej przebiega jako zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, ale może też dojść do zapalenie mózgu czy też rdzenia. Ok. 20 proc. pacjentów ma potem długotrwałe powikłania neurologiczne, czyli niedowłady, także czterokończynowe, czyli bardzo poważne, wpływające na jakość życia. Bywają też powikłania ze sfery psychicznej – hospitalizowaliśmy niedawno pacjentkę, która po przejściu kzm ma poważne zaburzenia pamięci, zaburzenia poznawcze, a wcześniej była sprawna, pełniła funkcję kierowniczą. I zastanawiające jest to, dlaczego tak mało osób się szczepi od kzm.
W przypadku boreliozy mamy natomiast skuteczne antybiotyki, nie mamy jeszcze szczepionki. Problemem może tu być diagnostyka i rozpoznanie, bo obraz kliniczny choroby jest bowiem niespecyficzny, może dawać podejrzenia chorób układu nerwowego czy kostno-stawowego. Ale na pewno jak pojawi się szczepionka od boreliozy, warto się zaszczepić. Zwłaszcza osoby z terenów endemicznych, jak woj. podlaskie, chociaż choroby przenoszone przez kleszcze występują w całej Polsce, a do niedawna był problem nierozpoznawalności. Powinny też szczepić się osoby z chorobami przewlekłymi, aby nie zachorować na kolejną chorobę zakaźną, która przyczyni się do pogorszenia stanu ogólnego.
Jak wygląda proces szczepienia od kleszczowego zapalenia mózgu? Kiedy ten czas jest najlepszy?
Kiedyś były wytyczne, że szczepić należy się przed sezonem, czyli w okresie od kwietnia do października. Zmiany klimatyczne spowodowały jednak, że kleszcze są aktywne praktycznie cały rok. W tym roku w naszej klinice już w styczniu był pacjent z kzm, potem w lutym. Dlatego rekomendacje się zmieniają. Nie ma obecnie sztywnych wytycznych, możemy zaszczepić się nawet dziś. Szczepienie podstawowe to trzy dawki, potem są dawki przypominające co 3-5 lat. Niektórzy mówią, że ta odporność wynosi nawet 10 lat. Nowością jest to, że szczepionka od kzm znalazła się w kalendarzu szczepień dla dorosłych. Od kzm, tak jak od COVID-19 i grypy, można też zaszczepić się w aptekach. Kwalifikuje wtedy do szczepienia farmaceuta i jest podawana szczepionka. Warto skorzystać, bo to duże ułatwienie. Trzeba tylko sprawdzić, która apteka prowadzi takie usługi.
Ale też trzeba pamiętać, aby zgłosić się na szczepienie w pełni zdrowia, bo infekcja, inne stany chorobowe, mogą narazić nas na powikłania.
Jak najbardziej, to bardzo ważne, pamiętajmy, że na szczepienie nie idziemy, jak czujemy się źle, mamy gorączkę. Warto wtedy odczekać przynajmniej kilka dni, żeby czuć się całkowicie zdrowym i wtedy możemy przyjąć szczepionkę.
Szczepieniem, które budzi sporo emocji, jest szczepionka od grypy. Jak wygląda obecnie ta sytuacja?
Przeciwko grypie w Polsce w tamtym roku zaszczepiło się 5 proc. populacji.
Aby osiągnąć bezpieczeństwo populacyjne, ile to powinno być?
To zależy od tego, jaki to jest patogen. Np. w przypadku odry ok. 95 proc. krztuśca – 86 proc. Warto pamiętać, że dzięki temu, że my jako populacja jesteśmy wyszczepieni, chronimy osoby, które nie mogą z różnych powodów poddać się takiemu szczepieniu. Jak nie będziemy dbać o odporność populacyjną, może pojawić się duży problem.
Ze szczepień od grypy najczęściej korzystają seniorzy. Szczepić się trzeba co roku, bo wirusy mutują i szczepionka zabezpiecza na ok. 6 miesięcy. Ona jest co roku dostosowywana do panujących wirusów, aby zapewnić jak największą odpowiedź. Szczepionka chroni przed zachorowaniem, które szczególnie u osób przewlekle chorych może tak zaostrzyć choroby podstawowe, że może dojść do wielu ciężkich powikłań, a nawet do zgonów.
W ostatnim sezonie pacjentów z grypą mieliśmy bardzo dużo, nasz oddział był przepełniony. Nie pamiętam już takiej sytuacji. Nie zawsze były to osoby starsze, często w średnim wieku. Jak musiały źle się czuć, skoro z tzw. „błahą” grypą zgłaszały się do szpitala, a było to też w okresie świątecznym.
Poniekąd wynika to chyba z tego, że grypa została trochę zepchnięta do narożnika z powodu covid. W czasie pandemii wszyscy byliśmy w tzw. trybie awaryjnym, nosiliśmy maseczki, unikaliśmy kontaktów, to blokowało transmisję covid, ale i infekcje grypowe były ograniczone. Nie nabywaliśmy odporności populacyjnej, nie było zainteresowania szczepieniami i teraz chyba nastąpiło wyrównanie. Nasze organizmy odzwyczaiły się od wirusa grypy i to jest chyba powodem, że teraz tak ciężko reagują?
Jak najbardziej, takie zjawisko obserwujemy i można to tak tłumaczyć.
Znamy covid, grypę, ale takim novum jest chyba wirus RSV?
To nie takie novum. Wynika to też z postępu diagnostycznego. Kiedyś wszystkie infekcje grypopodobne, jak nie było testów diagnostycznych, wrzucało się do jednego worka. Pojawiły się testy antygenowe, molekularne, wykrywające wirusa RSV, który dotyczy głównie małych dzieci, do 2 roku życia. Ale ostatnio hospitalizowaliśmy też dorosłych, w wieku senioralnym zakażonych wirusem RSV. Wyrównanie popandemiczne odgrywa tu też rolę.
Duża aktywność ruchów antyszczepionkowych, które negują konieczność szczepień, straszą powikłaniami powoduje, że część rodziców podejmuje złą decyzję i dziecka nie szczepi. Czym to może grozić?
Mamy niedawny przykład niezaszczepionego dziecka, które podróżowało do Afryki i wróciło z błonicą i wymagało bardzo intensywnej terapii. Błonica od lat nie była u nas notowana. Te choroby cały czas są na świecie, szczególnie w krajach afrykańskich, Ameryce Pd, Azji Pd. – Wsch. To pokazuje, do czego może prowadzić nieszczepienie. Jakby takich przypadków było więcej, jest niebezpieczeństwo populacyjne. Także w przypadku odry, jak będzie narastał opór przeciwko szczepieniom, też ta choroba może wrócić w dużej skali.
Kiedyś w kalendarzu szczepień było dużo szczepień, teraz jest jeszcze więcej. Możemy jednak zamiast wielu ukłuć, wybrać szczepionkę poliwalentną, czyli jedno ukłucie. Na jaką szczepionkę się decydować?
Ja swoje dzieci szczepiłam szczepionkami wysokoskojarzonymi, aby uniknąć stresu kilku wkłuć. W przypadku osoby dorosłej może nie jest to tak ważne, jak w przypadku małych dzieci. Szczepionki wysokoskojarzone to zdobycz nauki i postęp w medycynie. Nie trzeba kłuć kilka razy, wszystko jest w jednym pakiecie. Łatwiej potem kontrolować, mamy też ograniczenie bólu, cierpienia. Skoro zostało to wynalezione, dlaczego nie korzystać, skoro skuteczność jest taka sama, jak tych pojedynczych szczepionek.
A co wtedy z kumulacją powikłań, o których mówią przeciwnicy szczepień?
Statystyki nie wykazują żadnych różnić. To można zaliczyć do kategorii fake newsów.
My w radiu namawiamy do dużej aktywności ruchowej, już o kleszczach i zagrożeniu kzm i boreliozą powiedzieliśmy. A idziemy do ogródka, kopiemy, mamy skaleczenie, zabrudzenie rany ziemią i jest zagrożenie tężcem. Czy tu szczepimy się profilaktycznie czy incydentalnie?
Ostatnio przypominamy o tężcu przy okazji krztuśca. Są bowiem szczepionki, które łączą błonicę, tężec, krztusiec i polio, czyli 4 w jednym.
W przypadku tężca jesteśmy szczepieni w dzieciństwie, ostatnia dawka jest w wieku 19 lat, potem należy przyjmować dawkę przypominającą co 10 lat. Jak ktoś nie miał takiego przypominającego szczepienia, a się skaleczy, można zaszczepić poekspozycyjnie. Warto o tym pamiętać.
Ja pamiętam jeden przypadek pacjentki z tężcem, ta pani na szczęście przeżyła, ale przebieg był bardzo poważny.
Dodam, że warto też pamiętać o szczepieniach medycyny podróży, bo coraz więcej osób podróżuje.
O czym wtedy pamiętać? Jak się przygotować do podróży?
Obserwujemy w naszej poradni przyklinicznej, że coraz więcej ludzi ma świadomość szczepień, przed wyjazdami do krajów tropikalnych. Należy przyjść ok. 6 tygodni przed planowanym wyjazdem, my wtedy rozpisujemy indywidualny kalendarz szczepień w zależności od rejonu podróży i związanych z tym zagrożeń. Dużo osób z tego korzysta, co świadczy o tym, że świadomość jest coraz większa, co jest budujące.
Mamy różne szczepionki, m.in. na takie zagrożenia jak: WZW typu A, dur brzuszny, żółta gorączka, cholera, japońskie zapalenie mózgu. Od sierpnia będzie też szczepionka przeciwko chikungunyi, chorobie układu kostno-stawowego, która może powodować nawet dożywotnie komplikacje. Ten wachlarz bardzo szeroki i warto przyjść po poradę, by nie cierpieć podczas urlopu albo do końca życia.
Jedna z najczęstszych destynacji Polaków to Tajlandia. Jakie tu są zagrożenia?
Tu rekomendujemy szczepienia przeciwko WZW typu A, durowi brzusznemu, japońskiemu zapaleniu mózgu. I jak ktoś ma powyżej 29 lat, przypominającą szczepionkę przeciwko błonicy, krztuścowi, polio i tężcowi.
Wyjeżdżając do krajów tropikalnych bez szczepienia narażamy się na ekspozycję różnych czynników, które mogą zakończyć się dramatycznym zachorowaniem. Ale takim podróżnym schorzeniem jest też przenoszona przez komary malaria. Czy tu jest nadzieja na szczepionkę?
Malaria jest najczęstszą chorobą tropikalną, zaraz po niej denga. Problem z malarią jest taki, że to choroba pasożytnicza, a nie bakteryjna czy wirusowa. Były wielokrotnie próby skonstruowania szczepionki, są takie, dedykowane głównie dzieciom w Afryce, ale ich skuteczność jest mała, rzędu 30-40 proc. Nie ma szczepionki przeciwko malarii dla podróżników. My w medycynie podróży stosujemy chemioprofilaktykę tabletkową, czyli leki, które się przyjmuje przed, w trakcie i po wyjeździe. Nie ma tu niestety cudownej szczepionki. Tylko tabletki i repelenty.
Dodajmy, że te wymienione przez nas dzisiaj choroby nie są jedyne, z którymi możemy mieć do czynienia podczas podróży po świecie i Polsce.
Podsumowując: szczepić czy nie szczepić?
Ja nie mam żadnych dylematów. Jeżeli chcemy żyć w zdrowiu, jak najbardziej szczepić.