Pytanie do specjalisty. POZ, SOR, NPL
Agata Dyszkiewicz- zastępca dyrektora POW NFZ, Anna Rzemek – naczelnik POW NFZ
POZ, SOR i NPL były ostatnim tematem audycji z cyklu „Pytanie do specjalisty”. Gośćmi prof. Jana Kochanowicza były: zastępca dyrektora Podlaskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ Agata Dyszkiewicz i Anna Rzemek – naczelnik Wydziału Spraw Świadczeniobiorców POW NFZ.
Cykl audycji “Pytanie do specjalisty” powstał dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego w ramach zadań publicznych w sferze ochrony i promocji zdrowia na realizację w 2023 roku.
Funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej, nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej i szpitalnych oddziałów ratunkowych – to tematy audycji z cyklu „Pytanie do specjalisty”. Gośćmi prof. Jana Kochanowicza były Agata Dyszkiewicz, zastępca dyrektora ds. świadczeniobiorców i służb mundurowych Podlaskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia oraz Anna Rzemek, naczelnik Wydziału Spraw Świadczeniobiorców w POW NFZ
Dzisiaj chcemy porozmawiać o organizacji ochrony zdrowia. Podstawą jest tutaj podstawowa opieka zdrowotna (POZ) – jak sama nazwa wskazuje. Co to takiego jest ten POZ, z punktu widzenia Narodowego Funduszu Zdrowia?
AD: Jest to podstawa, to taka opieka medyczna, która jest najbliżej nas – pacjentów, naszych rodzin, dzieci. Często mówimy też, że lekarz podstawowej opieki zdrowotnej jest przewodnikiem pacjenta po pozostałych jej sferach, czyli specjalistyce i leczeniu szpitalnym. Od POZ zaczyna się funkcjonowanie pacjenta w całej przestrzeni opieki zdrowotnej.
Czy każdy z nas ma takiego lekarza rodzinnego? A jeśli nie – jak się do niego zapisać.
AD: Myślę, że 99 proc. populacji ubezpieczonych powinno mieć i chyba raczej ma swojego lekarza rodzinnego. To takie pojęcie, które od 1999 roku krąży w naszym systemie – mój lekarz pierwszego kontaktu, moja pielęgniarka rodzinna, położna. Deklarację składa się tu bardzo prosto – idziemy do wybranej przez nas poradni i składamy deklarację w formie papierowej, można to też zrobić przez swoje konto IKP lub elektronicznie.
ARZ: IKP czyli Internetowe Konto Pacjenta to takie internetowe drzwi do informacji o naszym zdrowiu, korzystaniu z systemu opieki zdrowotnej. Mamy tu bezpośredni dostęp do historii naszego zdrowia, a nawet do informacji o naszym ubezpieczeniu zdrowotnym czy o zwolnieniach lekarskich.
AD: I tam też jest taka ikonka, przez którą można złożyć deklarację do lekarza POZ.
A skąd te IKP się bierze?
AD: To platforma cyfrowa, na którą logujemy się przez stronę www.pacjent.gov przez swój login, który możemy dostać w NFZ i hasło, które wybierzemy lub prościej – tak jak do banku – przez bankowość elektroniczną. Posługujemy się wtedy tym samym loginem i hasłem.
ARZ: Jest też aplikacja Moje IKP, którą można pobrać na telefon. Administratorem jest tu Centrum e-zdrowia, także nie trzeba się bać o swoje dane medyczne, one są zabezpieczane, monitorowane. A mamy w ten sposób na bieżąco dostęp do informacji o swoim zdrowiu, możemy mieć na telefon e-receptę, e-skierowanie, sprawdzimy jakie leki recepturowe wykupiliśmy, czy jesteśmy ubezpieczeni. Dzięki aplikacji można też wybrać lekarza, pielęgniarkę czy położną POZ. Trwają prace, aby w tej aplikacji mieć też kartę EKUZ.
Czy są jakieś zalecenia, jakiego lekarza czy pielęgniarkę POZ możemy wybrać? Czy jest to obwarowane miejscem zamieszkania czy sami o tym decydujemy?
AD: Nie ma rejonizacji, pacjent ma tu swobodny wybór, z tym że trzeba wziąć pod uwagę, że jeżeli wybierzemy lekarza rodzinnego 200 km od naszego miejsca zamieszkania, to teoretycznie jest to możliwe, ale jak wyglądałaby taka opieka w praktyce? Owszem, są teleporady czy e-recepty, ale czasem, np. na bilans dziecka trzeba wybrać się do lekarza osobiście. Czyli korzystajmy z prawa wyboru, ale wybierajmy rozsądnie.
A co jeśli chcemy zmienić lekarza POZ? Jak wygląda wtedy procedura?
ARZ: Złożona deklaracja jest ważna do czasu, dopóki nie wybierzemy nowego lekarza rodzinnego. Możemy zmienić go dwa razy w roku bez ponoszenia kosztów. Jeśli robimy to częściej , wtedy na konto NFZ trzeba uiścić 80 zł opłatę za każdą następną zmianę. Ale dwa razy w roku możemy zmiany dokonać bezpłatnie. Ważne jest, aby mieć zaufanie do lekarza czy pielęgniarki, którzy nami się opiekują. Choć czasem decyduje o tym np. zmiana miejsca zamieszkania i wtedy dwa razy w roku możemy dokonać tej zmiany bezpłatnie.
Gdy pacjent jest niezadowolony z dotychczasowej opieki lekarza rodzinnego i chce dokonać zmiany, często krępuje się żeby pójść do poradni i zrezygnować z usług. Czy jest taka potrzeba?
AD: Nie ma potrzeby, aby iść do poradni, z której chcemy się wycofać. Wystarczy, że pójdziemy do tej poradni, do której chcemy się zapisać. Tam składamy nową deklarację. Można też to zrobić przez IKP lub elektronicznie. My jako płatnik przy rozliczeniu świadczeń porównujemy, która deklaracja pacjenta jest aktywna, która nie i przyjmujemy tę najnowszą.
A czego najczęściej dotyczą skargi pacjentów w przypadku podstawowej opieki zdrowotnej? Co najczęściej ich niepokoi?
AD: Jeśli chodzi o skargi, w ostatnim czasie obserwujemy remis pod kątem tego, jakich rodzajów świadczeń dotyczą – tu po równo prym wiodą POZ i specjalistyka. Głównym tematem skarg w POZ jest niestety brak możliwości telefonicznego kontaktu z poradnią. Jakoś tak się utrwaliło od momentu pandemii, że niektórzy świadczeniodawcy nieroztropnie podchodzą do tego obowiązku, że mają zapewnić telefoniczny kontakt z poradnią. Stąd nasze działania dyscyplinujące. Są oczywiście poradnie, na które od lat nie było żadnych skarg i jest ich naprawdę bardzo dużo.
Pacjenci zwykle są zżyci z lekarzem rodzinnym i jak dochodzi do sytuacji, która skutkuje skargą, to jest to chyba najwyższy stopień niezadowolenia i sygnał dla Państwa, że należy bacznie się temu przyjrzeć. Czy te skargi pacjentów rzeczywiście się potwierdzają?
AD: Tak jak obserwujemy skargi i to jak ewoluują, widzimy coraz więcej skarg, które są zasadne. Czyli wniosek jest taki, że jak pacjent się skarży, to naprawdę ma rację. To nie jest skarga na to, że wejście do poradni mi się nie podoba, ale na to, że za drzwiami poradni postępowanie personelu było niewłaściwe. To np. brak możliwości umówienia się do lekarza, niewystawienie zwolnienia, mimo że objawy wskazywały, że byłoby to zasadne. Część pacjentów skarży się też na współpracę z lekarzem pod kątem postępowania medycznego. W takim przypadku sugerujemy, aby pacjent rozważył jednak zmianę lekarza. Bo POZ, jak każda inna gałąź medycyny, musi opierać się na zaufaniu lekarz-pacjent. Nie ma innego, lepszego leczenia niż opartego na zaufaniu.
Ja uważam, że leczenie to trochę porażka ochrony zdrowia, bo raczej o profilaktyce powinniśmy myśleć. Ale my lubimy się leczyć, najlepiej zaawansowanymi, drogimi metodami, a jak trzeba coś z siebie dać, poświęcić, by to zdrowie było, to już niekoniecznie się angażujemy. Czy programy profilaktyczne też są w gestii medycyny rodzinnej?
AD: W gestii POZ mamy jeden program profilaktyczny – profilaktyka schorzeń układu krążenia (CHUK). Przysługuje pacjentom w wieku od 35 do 65 lat, będącym na liście aktywnej lekarza, bez rozpoznania schorzeń takich jak cukrzyca i przewlekła choroba nerek. Można skorzystać z tej profilaktyki co 5 lat. Opiera się ona o badania krwi: profil lipidowy, cholesterole. Lekarz też mierzy nam wskaźnik BMI.
Ze spotkań z pacjentami wiemy, że profilaktyka pod kątem zmiany nawyków, aktywności fizycznej niekoniecznie cieszy się powodzeniem. Ale staramy się te bariery łamać.
Dodam, że poza profilaktyką CHUK w POZ, mamy jeszcze program Profilaktyka 40 plus. Tu nie trzeba iść w tym celu do lekarza po skierowanie. Wystarczy na IKP wypełnić odpowiednią ankietę, program generuje wtedy panel badań i e-skierowanie, z którym idziemy do punktu, który wykonuje badania, a z potem z wynikami do lekarza POZ. Tu skracamy sobie drogę – nie musimy iść po skierowanie do poradni.
Czy pacjenci chętnie korzystają z tego programu Profilaktyka 40 plus?
AD: Jako Podlaskie mamy niezły wskaźnik, bo 11 proc. uprawnionych skorzystało już z tego programu. Są województwa gdzie ten wskaźnik jest znacznie niższy. Ale też to tylko 11 procent. Czyli jak nie trzeba skierowania, to nie myślimy o profilaktyce.
Jako płatnik, też dbamy o profilaktykę. Zapraszamy wszystkich chętnych do nas, na Pałacową 3 w Białymstoku, do kiosku profilaktycznego.
ARZ: Na sali obsługi w Białymstoku mamy stanowiska profilaktyki, na których staramy się informować i zainteresować osoby, które do nas przychodzą w różnych sprawach, ich stanem zdrowia. Kiosk profilaktyczny to takie kameralne pomieszczenie, do którego wystarczy wejść, by dokonać samodzielnie podstawowych pomiarów. Możemy się zważyć, zmierzyć i uzyskać informację o składzie naszego ciała, BMI, o tym ile mamy wody w organizmie, w odniesieniu do norm do wieku i płci. Wyniki można omówić z doradcą ds. profilaktyki. To też dobry przyczynek, aby zacząć dbać o siebie, bez potrzeby porad lekarskich. Oczywiście, jeśli wyniki pomiarów są niepokojące, kierujemy taką osobę do lekarza.
W ostatnim czasie novum to opieka koordynowana. Jaki jest jej zamysł? Kto z niej może korzystać i czy każdy POZ w tym uczestniczy?
AD: Jest to nowe świadczenie gwarantowane, które weszło od ub. roku. Wcześniej testowaliśmy tę opiekę jako województwo w jednej poradni. Naszą ambicją jest, aby jak najwięcej przychodni brało w tym udział. I od czerwca mamy już 90 takich przychodni, to ponad 30 proc. wszystkich placówek. Z opieki koordynowanej mogą korzystać pacjenci pełnoletni. Są tu cztery grupy chorób: schorzenia kardiologiczne (typu utrwalone migotanie przedsionków), diabetologia (profil cukrzycowy), endokrynologia i pulmonologia.
Znakomita część pacjentów korzystająca z poradni specjalistycznych, gdzie leczenie polega na badaniu kontrolnym co jakiś czas i przepisaniu leków, może być z powodzeniem prowadzona przez lekarzy POZ. To pokazują dane od świadczeniodawców. Pierwszorazowa wizyta w opiece specjalistycznej to wizyta kompleksowa: badanie, diagnoza. I 14 proc. pacjentów w woj. podlaskim to pacjenci pierwszorazowi. My chcemy, aby było ich jak najwięcej. Te 80 kilka procent to pacjenci stale pojawiający się na wizycie. Część z nich powinna być prowadzona przez lekarza POZ. Ale nie jest też tak, że lekarz POZ sam będzie takiego pacjenta prowadził. Lekarze POZ mają prawo konsultowania pacjenta z lekarzem specjalistą. Nie jest to skierowanie do specjalisty w tradycyjnym rozumieniu. To się odbywa w bardzo szybkiej ścieżce. Część lekarzy rodzinnych zaprasza nawet specjalistów do siebie do poradni, tam umawiają pacjentów i są konsultowani. W ramach opieki koordynowanej jest też opieka dietetyczna – raz na 4 miesiące wizyta u dietetyka. Są postulaty lekarzy, aby mogło się to odbywać częściej.
Lekarze rodzinni, uczestniczący w programie mogą też wykonywać badania, które do tej pory były w panelu specjalistycznym. To holter 12-godzinny, 24-godzinny, czy też echo serca. To bardzo upraszcza życie pacjentowi. Bo wcześniej, aby zrobić takie badanie musiał najpierw pójść po skierowanie do specjalisty, umówić się w kolejkę, iść na wizytę i jeżeli lekarz uznał za zasadne, jeszcze umówić na echo serca i też poczekać w kolejce. W tej chwili mamy to od razu w pakiecie przy pierwszym przystanku, u lekarza POZ.
To podobne rozwiązanie jak w opiece onkologicznej – tam też obowiązuje taka skrócona ścieżka.
ARZ: Tak, to podobne rozwiązanie, chodzi o to, aby pacjent w POZ czuł się zaopiekowany, czuł się objęty kompleksową opieką lekarza, pielęgniarki, ale i koordynatora. Bo to on czuwa nad tą ścieżką, nad pacjentem, żeby wiedział, że to lekarz rodzinny jest gospodarzem leczenia i w razie potrzeby skonsultuje ze specjalistą, czy z dietetykiem. Koordynator będzie też przypominał o badaniach. To wszystko dla pacjenta ma być prostsze i bardziej efektywne dla systemu, dla nas wszystkich.
Czas pandemii wiele w naszym życiu zmienił. Pojawiła się np. teleporada, wtedy z przymusu, ale zadomowiła się na dobre w ochronie zdrowia. Czy to dobry kierunek z punktu widzenia NFZ? Czy nie brakuje trochę tego kontaktu między lekarzem a pacjentem?
AD: Teleporada jest kolejnym dobrodziejstwem cywilizacyjnym i to mówię z całą stanowczością. Bo w jakim miejscu w czasie pandemii byśmy byli, gdyby nie e-recepty i e-skierowania. Byłoby bardzo trudno pójść po papierową receptę czy skierowanie do poradni. Czyli teleporada jak najbardziej – tak, jako jedna z form kontaktu lekarz-pacjent. My przez jakiś czas, ok. 1,5 roku temu, mieliśmy skargi pacjentów, że lekarze nadużywają teleporad, że cała praca lekarzy POZ to teleporady. Potem pojawiła się nowelizacja standardu opieki w POZ i teleporady doprecyzowano. Także teleporada tak, ale nie gdy pacjent nie wyraża na to zgody. Także nie w przypadku choroby nowotworowej, dziecka do lat 6 – chyba że jest to stałe zalecenie lekarskie, wizyta kontrolna.
Teleporada jest jedną z form kontaktu lekarz-pacjent, ale nie można ograniczać prawa przyjścia do lekarza, jeśli pacjent nie życzy sobie teleporady.
Jak wygląda kwestia transportu medycznego pacjentów? Jest czasem tak, że jedni tego rozwiązania nadużywają, inni krępują się, by skorzystać, mimo potrzeby. Co pacjentowi przysługuje w ramach ubezpieczenia? W jaki sposób lekarz rodzinny może tu pomóc w dotarciu do specjalisty czy szpitala?
ARZ: Po pierwsze transport medyczny przysługuje pacjentowi, gdy nie może on samodzielnie dotrzeć do szpitala czy przychodni. Gdy stan zdrowia to uniemożliwia, lekarz może wystawić zlecenie na transport do szpitala, zakładu opieki długoterminowej, na wizytę do specjalisty. Pacjent wtedyza transport nie płaci, jest to pokrywane ze środków ubezpieczenia zdrowotnego. Jest też coś takiego jak transport daleki w POZ – dotyczy to transportu powyżej 120 km w obie strony. Czasem pacjentowi jego stanie zdrowie może pomóc tylko specjalistyczny ośrodek, który jest daleko. Wtedy lekarz rodzinny może zlecić transport, ale zgodę na to musi wydać dyrektor oddziału NFZ. Pacjent składa wniosek, lekarz potwierdza, że stan zdrowia pacjenta uniemożliwia mu dojazd, a leczenie jest wymagane w tak dalekim ośrodku. Jest to finansowane odrębnie, nie ma przeszkód, aby ten transport był przez nas sfinansowany, jeśli są ku temu wskazania.
Lekarze rodzinni, POZ-y otwarte są między godz. 8-18, w dni robocze, w świąteczne nie pracują. Co wtedy ten pacjent może zrobić, aby uzyskać w razie potrzeby pomoc? Gdzie się może zwrócić?
AD: To, że poradnia rodzinna pracuje od poniedziałku do piątku, od godz. 8 do 18 nie oznacza, że pacjenci poza tym okresem są pozbawieni opieki medycznej, ponieważ tutaj wkracza nam nocna i świąteczna opieka zdrowotna. Działa ona poza okresem pracy POZ, czyli w dni powszednie od godz. 18 do 8, a w dni wolne i święta całodobowo. To świadczenie, które przysługuje nam w przypadku nagłego pogorszenia stanu zdrowia, które nie jest stanem nagłym, który mieści się w kompetencji lekarza POZ, a nie kwalifikowałby nas do wizyty na SOR. Może to być np. angina, przeziębienie.
Gdzie szukać tej nocnej i świątecznej pomocy w Białymstoku?
Od 2017 roku w Białymstoku taka opieka jest świadczona w szpitalu wojewódzkim, miejskim i DSK. W województwie przy każdym szpitalu powiatowym funkcjonuje nocna i świąteczna opieka zdrowotna.
Powiedzieliśmy o chorobach, z którymi możemy zgłosić się do nocnej opieki. Czego tam możemy się spodziewać, jakiej pomocy?
AD: Mamy tu dwa rodzaje porady: ambulatoryjną, na miejscu, i wyjazdową, do domu pacjenta, gdy lekarz uzna że jest to konieczne ze względów medycznych. Lekarz w ramach nocnej opieki ordynuje leki, może wystawić zwolnienie, skierowanie do szpitala, jeśli uzna, że pacjent się do tego kwalifikuje. Może wydać zlecenie na zastrzyki, jak uzna że to konieczne. Są one wykonywane przez pielęgniarkę z nocnej opieki, a potem kontynuowane przez naszą pielęgniarkę rodzinną.
Działa to też w drugą stronę – jak lekarz rodzinny przepisze cykl zastrzyków, które muszą być wykonywane też w dni świąteczne, to też w ramach nocnej opieki te zastrzyki będą wykonywane.
Jak wyglądają wizyty domowe w ramach nocnej opieki? Kto o tym decyduje? Czy to jeden lekarz jest od wizyt domowych i ambulatoryjnych?
AD: To nie jest tak, że jest jeden lekarz w powiecie od nocnej opieki. Nasze białostockie placówki mają osobne zespoły do wizyt ambulatoryjnych i domowych. To lekarz decyduje, na podstawie zgłoszenia, czy wizyta domowa ma się odbyć. Dla celów dokumentacyjnych wszystkie szpitale mają obowiązek nagrywania zgłoszeń telefonicznych, one są przez rok przechowywane. Jest to pomocne rozwiązanie z punktu widzenia ewentualnych późniejszych skarg pacjentów.
Czy w ramach nocnej i świątecznej opieki pacjent może być przetransportowany do szpitala?
AD: Tu transportu sanitarnego nie ma. Jeśli jest jednak konieczność przewiezienia pacjenta do szpitala, a lekarz stwierdzi to na wizycie domowej, wzywa karetkę systemową i czeka na jej przyjazd z pacjentem, aby bezpiecznie go przekazać. Personel nocnej opieki zawsze czeka wtedy na zespół ratownictwa medycznego.
Są sytuacje nagłe, niepokojące, wypadki. Jak wtedy zorganizowana jest opieka zdrowotna? Co jest podstawą? SOR?
AD: SOR to nie panaceum na każdą naszą bolączkę, jest stworzony do obsługi zdarzeń nagłych. SOR jest takim trochę eksterytorialnym miejscem w szpitalu, bo jest częścią państwowego systemu ratownictwa medycznego. To oddział szpitalny, ale jego funkcjonowanie reguluje ustawa o ratownictwie medycznym. Jest częścią systemu, po zespołach ratownictwa medycznego.
W jakich sytuacjach możemy się tam zgłosić?
AD: Przepisy mówią, że na SOR zgłaszamy się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. Są tu trzy komponenty: nagłość wystąpienia objawów, ten objaw ma być na tyle niepokojący, że grozi w krótkim czasie pogorszeniem stanu zdrowia, śmiercią, poważnym uszkodzeniem funkcji ciała. Ten stan nagły ma powodować natychmiastowe podjęcie medycznych czynności ratunkowych i leczenie. Czyli to silna definicja. To nie jest np. brak leków na nadciśnienie, bo nie przedłużyliśmy recepty, to pójdę na SOR to mi ktoś wypisze. Oczywiście, taki pacjent zostanie przyjęty, pewnie po 4 godz. oczekiwania, bo to będzie kategoria niebieska.
A jak w praktyce to wygląda? Dostosowujemy się do tych zapisów prawnych?
AD: Bramy SORu są otwarte dla każdego pacjenta, tylko jeśli nasz stan nie jest stanem nagłego zagrożenia zdrowotnego, będziemy poddani segregacji medycznej, i jeżeli otrzymamy najniższą kategorię – niebieską i zieloną, możemy być nie przyjęci i przekierowani do POZ.
Zdarzyła nam się skarga na SOR pacjenta, który biegał i doznał kontuzji stawu skokowego. Nie była ona zbyt poważna, skoro dopiero pan po 4 dniach udał się na SOR. Pacjent był zbulwersowany, że siedział 3 godziny, a na SORze nic się nie działo. Został w końcu przyjęty, ale złożył skargę na czas oczekiwania. My zwróciliśmy mu uwagę, że to, że na korytarzu nic się nie dzieje, nie znaczy, że za drzwiami nie są ratowani pacjenci. Stąd mój apel: SOR jest miejscem dla każdego, ale w pierwszej kolejności ma zajmować się ratowaniem życia i zdrowia. Jeśli otrzymamy kategorię zieloną, czas oczekiwania może wynieść kilka godzin, to nie powinno być nic bulwersującego, bo to znaczy że nasz stan zdrowia jest na tyle stabilny, że nie musimy w pierwszej kolejności być przyjęci przez lekarza.
Właśnie, co oznaczają te kolory na SORze?
AD: To tzw. triaż, czyli segregacja medyczna pacjentów. Gdy trafiamy na SOR, meldujemy się w rejestracji, lekarz, ratownik albo pielęgniarka systemu ratownictwa dokonuje triażu. To wykwalikowany personel medyczny, który ma doświadczenie na oddziałach urazowych, aby stwierdzić, czy jak nie jestem po wypadku a boli mnie głowa, to za chwilę pęknie mi krwiak albo będzie udar. W zależności od tego, jaki jest nasz stan zdrowia, dostajemy kategorie medyczną. Czerwona oznacza, że mamy być przyjęci natychmiast, pomarańczowa – do 10 minut, a zielona lub niebieska – to stan niezagrażający życiu i zdrowiu, oczekiwanie może wynieść do 240 minut, czyli do 4 godzin.
Kiedy pacjent może zostać przekierowany z SORu do poradni specjalistycznej lub POZ?
AD: Najczęstsze przypadki dotyczą sytuacji, gdy pacjenci nie zostali zaopatrzenie w kontynuację leków, a czują, że np. z ciśnieniem coś się dzieje. Przychodzą na SOR, mają utrwalone nadciśnienie od wielu lat, ale nie wzięli dziś leków. SOR nie jest miejscem do ustabilizowania stabilnego ciśnienia i gdzie można przyjść po wystawienie recepty. Tacy pacjenci mogą być przekierowani do lekarza rodzinnego lub specjalisty. My jako płatnik określamy wysokość ryczałtów na SORach przeprowadzając analizę stanu ciężkości pacjentów. Jest tu 6 sześć grup, dwie pierwsze to pacjenci z procedurami medycznymi, które kwalifikują się do POZ. I tych grup nadal na SORach jest najwięcej.
Czyli SOR-y obciążane są nie swoją pracą.
AD: Jeszcze do niedawna była praktyka wypisywania przez lekarzy rodzinnych skierowań na SOR-y, teraz w systemie nie ma takiej możliwości. Przepisy mówią, że na SOR idzie się bez skierowania.
A na co najczęściej się skarżymy w przypadku SOR-ów?
AD: Długi czas oczekiwania – to najczęściej. Zdarzają się też skargi na nieprzyjęcie pacjenta na SOR. My jako oddział monitorujemy bardzo szczegółowo, jak tryb przyjęcia od zespołu ratownictwa medycznego (ZRM) wygląda, czy zawsze pacjent jest przyjmowany, badamy też czas przyjęcia. Powinno to być płynne, aby karetka nie czekała, bo ktoś inny może tego zespołu potrzebować. Dopuszczalny czas przyjęcia to 15 minut, jeśli trwa to dłużej zaczynamy pytać szpital dlaczego było przekroczenie. Pytamy też, dlaczego nie przyjęto pacjenta od ZRM, czasem kończymy nakładaniem kar umownych na szpitale.
Czy pacjent może wybrać sobie SOR, na który trafi jadąc karetką? Skoro mamy wolny wybór szpitala?
AD: Tu nasza zgoda jest ograniczona, takiej dowolności nie ma. Pacjent może mieć swoje preferencje, ale decyduje kierownik zespołu ratownictwa medycznego, bądź wskazanie od naczelnego dyspozytora medycznego od wojewody.