Pytanie do Specjalisty. Jak rzucić palenie?
prof. Napoleon Waszkiewicz
Jak radzić sobie z uzależnieniem od palenia – to temat ostatniej audycji z cyklu Pytanie do specjalisty. Gościem prof. Jana Kochanowicza był prof. Napoleon Waszkiewicz, kierownik Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku
Cykl audycji “Pytanie do specjalisty” powstał dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego w ramach zadań publicznych w sferze ochrony i promocji zdrowia na realizację w 2023 roku.
Mamy porozmawiać dzisiaj o uzależnieniu od palenia. Ale zanim przejdziemy do tego tematu, poświęćmy chwilę organizacji pracy Kliniki Psychiatrii UMB. W ciągu ostatniego roku to się zmieniło i klinika nie jest już w Choroszczy, tylko przy Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. Jak ocenia pan te zmiany, jak się teraz pracuje?
Warunki są bardzo dobre i o to mi chodziło, żeby ten nasz pacjent, który jest szczególnie wrażliwy na otoczenie zewnętrzne, na to jak się go traktuje, miał warunki takie, które spełniają już standardy ogólnoświatowe. To powoduje, że on rzeczywiście lepiej się czuje i czuje się bardziej poważnie traktowany, bardziej ważny. I do takich lepszych warunków szybko można się przyzwyczaić.
Jesteśmy w obliczu reorganizacji leczenia. Kiedyś mieliśmy poradnie, oddziały szpitale, a teraz mamy nowy projekt – Centra Zdrowia Psychicznego. Co to takiego jest i jak to wpłynie na nasze zdrowie psychiczne? Czy to jest krok w dobrym kierunku?
W dobrym, bo to jest sprawdzone już na świecie, ma też sporo lat ten projekt w Polsce. W Białymstoku te centra powstały od nowego roku. To ma za zadanie koordynację pracy, pomocy pacjentowi. I to jest bardzo dobry projekt. Tylko wszystko musi być w normie. Nie jest możliwe, żeby np. odejść całkowicie od szpitali psychiatrycznych. Był kiedyś taki projekt w Niemczech i we Włoszech, gdzie próbowano maksymalnie ograniczyć i w ogóle pozbyć się oddziałów psychiatrycznych i pójść w kierunku centrów zdrowia psychicznego, czyli z wyjściem do pacjenta, ale okazało się, że oddziały też są potrzebne, oczywiście mniejsze, a nie ogromne, gdzie ta opieka ogranicza się tylko do przetrzymywania pacjenta. Bo potem taka osoba wychodzi z oddziału do swego środowiska i ma znów te same trudności. Natomiast w swoim środowisku taki pacjent czuje się bezpieczniej i łatwiej się nim zaopiekować. Dlatego większy sens ma taka pomoc w miejscu życia pacjenta i to przyświecało głównie powstaniu tych centrów zdrowia psychicznego. Działa w nich też ta opieka środowiskowa, gdzie jeździ się do pacjenta. Nasza Klinika Psychiatrii też jest częścią Centrum Zdrowia Psychicznego, czyli oddział też służy tym pacjentom, którzy wymagają hospitalizacji.
Panie profesorze, wracamy do tematu naszego dzisiejszego spotkania. Mimo wielu akcji medialnych, ale też negatywnego postrzegania palenia, cały czas mam wrażenie, że palaczy nie ubywa, a wręcz taka nieformalna moda wśród młodzieży powoduje, że liczba osób palących, mimo udowodnionego toksycznego wpływu na organizm, rośnie. Dlaczego nie udaje się, mimo takiego zaangażowania, ograniczyć palenia?
Bo te legalne substancje psychoaktywne, które są na rynku, jak alkohol czy nikotyna, ale też nie zapominajmy o kawie, bo kofeina jest stymulantem, pomagają nam poprawić nastrój. Generalnie ludzie lubią sobie czasami poprawiać nastrój różnymi substancjami. I tak naprawdę jest to ta nisza. Jak kiedyś wprowadzono „suchoj zakon” w Rosji, czy też prohibicję w Stanach Zjednoczonych i nie sprzedawano oficjalnie alkoholu, to się okazało, że tego alkoholu sprzedawano więcej, tylko że pod ziemią i nie było pieniędzy na walkę profilaktyczną z tym uzależnieniem. Dlatego też część osób pali, bo sobie w ten sposób próbuje pomagać. Oczywiście jest to nie najlepszy sposób na pomoc, ale możemy jedynie uświadamiać społeczeństwo i w miarę to kontrolować, całkowita redukcja nie jest raczej możliwa. Natomiast wchodzą różne nowe formy palenia. Kiedyś były tylko zwykłe papierosy i paliło 20 proc. populacji. Teraz pali trochę mniej, ale te zwykłe papierosy są w mniejszym stopniu produkowane i mniejsze jest rozpowszechnienie palenia tradycyjnych papierosów. Są one w tej chwili zastępowane przez elektroniczne papierosy czy podgrzewacze tytoniu. Jest takie badanie przeprowadzone wśród młodzieży, które mówi, że o ile w ciągu ostatnich lat nastąpiła rzeczywiście redukcja palenia tradycyjnych papierosów, to 20 razy wzrosło palenie tych elektronicznych. Więc tak naprawdę mnóstwo osób, które w ogóle by nie paliły nikotyny w tej chwili sięga po te elektroniczne papierosy. I te szkody na tym polegają, że generalnie te nowe papierosy są niby zdrowsze, ale one nie są zdrowe. Pamiętam jak w USA taki bardzo duży koncern produkujący m.in. te elektroniczne papierosy oraz podgrzewacze tytoniu, zaczął reklamować je w szkołach, że są zdrowsze od tradycyjnych papierosów. I co zostało w głowie młodzieży – to, że one są zdrowe. Do tego te zwykłe papierosy śmierdzą, a te nowe – nie, one nawet pachną, co tak naprawdę ma też zachęcić młodzież do palenia. A jak pali młodzież, to później dorośli palą także. I w efekcie o ile ta szkodliwość elektronicznych form dla zdrowia jest mniejsza, to szkodliwość społeczna jest dużo większa w tej chwili niż tych tradycyjnych papierosów.
Czy możemy określić, kto głównie sięga po papierosy? Młodzieżą na pewno kieruje ciekawość, ale czy możemy tu też określić status emocjonalny takiej osoby, która sięgając najpierw z ciekawości, ma też większe ryzyko na uzależnienie od palenia?
Tak, ale to na wszystkie uzależnienia można tak naprawdę rozpropagować tego typu idee. Jest udowodnione, że osoby, które mają jakiegoś rodzaju trudności emocjonalne, jakiś rodzaj konfliktów, czy odczuwają przewlekły stres, próbują redukować to sobie różnymi substancjami, między innymi papierosami. Bo to coś tam na chwilę im daje. Choć na dłuższą metę coś też zabiera, jak każdy nałóg. Ale te chwilowe poprawy są na tyle atrakcyjne tym osobom, że one regulują sobie emocje w ten sposób. Przecież w zwykłych papierosach są też m.in. substancje przeciwdepresyjne, tak zwane inhibitory monoaminooksydazy, które podnoszą trochę nastrój. Stąd na przykład po odstawieniu tradycyjnych papierosów czasami nawet potrafi wystąpić depresja. I oczywiście w zwykłych papierosach jest mnóstwo innych substancji, które są spalane w tych 700- 800 stopniach i powodują też wszelkiego rodzaju nowotwory, choroby serca i innych narządów.
Natomiast podgrzewacze spalają się w 300 stopniach i tam już związki karcynogenne występują w mniejszym stężeniu, ale występują. Z kolei elektroniczne biosy mają 150 stopni spalania i tam niewiele jest tych substancji karcynogennych, ale pojedyncze aldehydy też jakieś się znajdą. Więc tak naprawdę w tych nowych formach jest niby dużo mniejsza szkodliwość dla zdrowia, ale dużo więcej osób w społeczeństwie je pali, więc ta szkodliwość jest jednak duża. To tak jak z alkoholem – niby substancją bardzo mocno szkodliwą nie jest, ale jak rozpowszechnienie picia jest bardzo duże w populacji, to tak naprawdę szkodliwość społeczna jest ogromna.
Panie profesorze, a czy zmienia się ten profil osób, które się uzależniają, na przestrzeni lat? Wcześniej byliśmy głównie poddawani reklamom, było to modne. Pamiętam filmy, gdzie papieros był takim atrybutem, czy słynną reklamę papierosów z kowbojem. Teraz tego nie ma. Czy teraz inna grupa osób się uzależnia?
Palą ci, którzy mają trudności z odstawieniem palenia. Wcześniej więcej osób rzeczywiście paliło, teraz trochę mniej, ale odstawiły te osoby, które dały radę odstawić. W ostatnich latach zmieniło się prawo, palenie jest piętnowane, nie można palić w wielu miejscach publicznych czy w zakładach pracy. Ograniczyło to, jak należało się spodziewać, ten proces palenia. Ale część osób sobie nie radzi z odstawieniem, bo ma jakieś trudności, jest to im potrzebne, gdzieś tam reguluje im ten dzień, wprowadza jakiś harmonogram. Tym osobom można pomóc. Trzeba wyjść od przyczyny palenia, ale też od tych trudności. Można pomóc terapią, ale też farmakologicznie.
Jeśli chcemy z tego uzależnienia się wyplątać, dać szansę, może nie na cofnięcie się zmian, które w organizmie zaistniały, ale na spowolnienie czy ich zahamowanie, jak należałoby się do tego zabrać? Czy jest jakaś taka złota recepta, czy raczej trzeba się nastawić na żmudny, cierpliwy proces takiego pozbywania się nałogu?
To tak jak we wszystkich nałogach i chorobach, jest to bardzo zależne od danej osoby, profilu osobowościowego. Jeżeli była przyczyna ewidentna tego nałogu, to można się zająć tą przyczyną i zredukować troszkę napięcia z tym związane i być może skutkiem będzie zaprzestanie palenia. Natomiast jeżeli trudno jest to zostawić, to możemy oprócz terapii czy rozmowy o szkodliwości palenia, pomóc pacjentowi farmakologicznie. Mamy mnóstwo leków, które pomagają. Jest nikotynowa terapia zastępcza, mamy gumy, spreje itd. Są inhalatory z nikotyną, pomocne dla osób, które nie wiedzą, co zrobić z rękami po odstawieniu papierosów. Te inhalatory wyglądają jak papieros i dostarczają nikotynę, ale to jest jedna substancja, a nie setki lub tysiące wywołujących nowotwory i choroby wszystkich narządów. Możemy też dołączyć leki. Mamy np. bupropion, lek, który był początkowo lekiem przeciwdepresyjnym, ale zaobserwowano, że 1/3, a nawet więcej pacjentów redukuje lub rzuca palenie w trakcie stosowania tego leku. I później stał się lekiem w terapii antynikotynowej. Mamy np. wareniklinę, która działa podobnie jak nikotyna, na podobne receptory. Możemy też przejść na formy zastępcze redukcji szkód, czyli na przykład na te elektroniczne papierosy albo na podgrzewacze tytoniu. Będzie mniejsza szkoda dla organizmu i łatwiejsze rozstanie w nałogiem. Mamy naprawdę mnóstwo możliwości. Dodam, że nikotynowe terapie zastępcze weszły w roku, w którym się urodziłem – 1978. Wtedy zastosowano pierwszy raz gumy nikotynowe u palaczy przebywających na łodziach podwodnych w Norwegii. I okazało się to sukcesem.
Na opakowaniach papierosów mamy różne obrazki, które mają odstraszać od palenia. Ale zwykle jest tak, że palacz nawet jak na to patrzy, to tego nie widzi, ponieważ jest to coś negatywnego, co go w jakiś sposób stygmatyzuje. Czy można powiedzieć, że bardziej przejmują się tymi obrazkami osoby niepalące, bo one je widzą, a palacz w ogóle ich nie dostrzega?
W przypadku palacza następuje tu adaptacja do bodźca, poza tym nie chce tego dostrzegać, bo z drugiej strony palenie coś mu daje, coś robi w jego organizmie, w jego psychice. Żeby ten zysk z niepalenia był widoczny, to musi trochę lat upłynąć. Natomiast odstawienie papierosów jest natychmiast odczuwalne, prowadzi dość szybko do pogorszenia samopoczucia. To ta przyczyna. Mimo, że taki obrazek na opakowaniu papierosów może na chwilę odstraszyć, po jakimś czasie nałóg przeważa. Ale też nie u wszystkich, bo jednak pewna skuteczność tych obrazków została zaobserwowana. Natomiast mogą one zniechęcać do rozpoczęcia palenia te osoby, które nie palą.
Pytanie od Słuchaczki: Przez 20 lat byłam palaczem papierosów, od 2 lat nie palę. W jakim czasie mój organizm się zregeneruje?
Jak się bardzo długo paliło, to organizm przez wiele lat będzie się naprawiać. Na pewno pierwsze efekty można zaobserwować po pół roku – roku od rzucenia palenia, jest już dużo lepsze samopoczucie. Ale trzeba pamiętać, że płuca, mózg, inne organy były długo uszkadzane i ta regeneracja potrwa. Oczywiście jest to też osobniczo zmienne, osoba młoda zregeneruje się szybciej, starsza – wolniej.
Pytanie od Słuchaczki: Mój sąsiad ma ponad 80 lat, całe życie palił, mówi, że jest zdrowy. Czy to możliwe, że papierosy nie wyrządziły żadnej szkody w jego organizmie?
Przede wszystkim pogratulowałbym genetyki. To po pierwsze, ale wiele też zależy od tego, co jeszcze ta osoba robi w życiu, jak dba o inne sfery, czy żyje w miarę zdrowo. Ale przede wszystkim to zależy od genów, metabolizmu. To tak jak z jedzeniem: ja jem tłuste, inna osoba też je tłuste, u mnie nic się nie dzieje, a druga osoba ma wysoki cholesterol i inne problemy. Czy też np. część osób pije filiżankę kawy z rana i czuje się dobrze, a niektórym po tej filiżance kawy drżą ręce. Były nawet badania, które wykazały, że część osób pijących kawę ma wyższe ryzyko zawału, a inne – nie. Także nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Może w przypadku tego 80-latka genetyka bardziej sprzyja radzeniu sobie z toksynami, które dostarczył.
Czy jest jakaś wskazówka, aby rzucenie palenia było prostsze? Mam znajomych, którzy starali się pokonać nałóg, a potem wystarczył jeden bodziec, by nastąpił nawrót uzależnienia. Czy np. lepiej rzucić papierosy od razu, czy stosować metodę ograniczania, np. co tydzień papieros mniej?
Większą skuteczność ma rzucenie niż ograniczenie. Bo w tym drugim przypadku często okazuje się, że jednak wciąż palimy. Ale też jak się rzuci od razu, powstaje pewna nisza, pustka. I w głowie i w ciele. I trzeba pomyśleć, co z tym zrobić, jak zagospodarować. Jeśli to będzie np. aktywność fizyczna, jakieś hobby, spotkania z ludźmi, to pomaga w rzuceniu palenia. A jak tylko rzucimy palenie, jest bardzo duże zagrożenie powrotu do nałogu.
Do jakiego specjalisty najlepiej się udać po pomoc, jeśli chcemy zerwać z nałogiem?
Najlepiej do psychiatry, ale też lekarze rodzinni mają możliwości, aby pomóc w wyjściu z takiego nałogu, mogą przepisać leki.
Czy warto sięgnąć po reklamowane substancje, które mają pomóc zrezygnować z palenia? Nasz słuchacz pyta tu o konkretny preparat desmoxan z cytyzyną.
Jest kilka preparatów na rynku, które farmakologiczne działają na podobne receptory jak nikotyna i są skuteczne. Ten preparat ma to do siebie, że działa w najkrótszym okresie, bierze się go 25 dni, przy innych ten czas to 7-12 tygodni. To dobry preparat, w formie tabletek. Pewnie jakby był w formie inhalacyjnej, skuteczność mogłaby być jeszcze wyższa.
Jak radzić sobie po rozstaniu z nałogiem z tymi rytuałami palacza, jak np. brak spotkań towarzyskich – w zakładach pracy są przecież wyznaczane specjalne miejsca dla palaczy, to swoisty kącik towarzyski, wymiany poglądów i gdy przestajemy palić, czujemy się wyalienowani?
Wtedy warto zastanowić się, dlaczego nie radzimy z samotnością bez papierosa. To jest praca dla terapeuty, jeśli socjalizacja jest przyczyną palenia. Natomiast ruch ręka-usta ma ogromne znaczenie. Ten sam preparat antynikotynowy w formie papierosa jest ponad dwukrotnie skuteczniejszy niż ten w postaci gumy czy spreju. Jest to istotne dla regulacji rytmu.
Jak jest ze skutecznością rzucania palenia? Ilu osobom się to nie uda?
Niestety, dla większości.
Wtedy poddajemy się czy podejmujemy kolejne próby?
Z każdą kolejną próbą zwiększają się szanse na skuteczność, co 10-20 próba kończy się tu sukcesem. Wiele oczywiście zależy od przyczyny, jak ktoś ma np. raka płuc, ta skuteczność na pewno będzie wyższa, ale i motywacja już dość drastyczna. Natomiast jeśli ktoś po prostu próbuje rzucić palenie, ta skuteczność wynosi zaledwie kilka procent. Stosowanie preparatów wspomagających podwaja lub potraja te kilka procent, co daje już kilkadziesiąt procent skuteczności, a jak jest to preparat w formie ręka-usta, to jeszcze podwaja skuteczność.
Jak ważna jest perswazja ze strony środowiska i rodziny palacza? Takie namawianie do rzucenia nałogu jest skuteczne czy niekoniecznie?
To może być skuteczne, ale nie zawsze. Zależy od tego, jak zwrócimy się do palacza. Jeżeli będzie to tylko samo „nie pal”, skuteczności nie będzie. Jak powiemy „zależy mi na tobie, chcę abyś był zdrowy, abyśmy byli razem, itd.” szanse, że będziemy wysłuchani są dużo większe. Warto też wspierać bliską osobę pozytywnie, czyli jak np. po jakimś czasie się złamie i sięgnie po papierosa, nie mówić „jaka to bieda, że znowu palisz” ale „zobacz ile udało się wytrzymać bez palenia”.